środa, 3 października 2012

Moja BANKowa skarbonka

Należę do osób, które z zasady nie żyją na krechę - nie biorę pożyczek, kredytów, chwilówek. Być zadłużonym to dla mnie forma niewolnictwa - bardzo niekomfortowe uczucie.
Skoro tak, nie pozostaje mi nic innego jak zostać rentierką i czerpać środki finansowe z odsetek (życzę każdemu, a przede wszystkim sobie) lub... oszczędzać na ekstra wydatki. 
Jak tego dokonać, gdy nie bardzo jest na czym oszczędzać? Dziś podzielę się własnymi doświadczeniami, może komuś to się przyda.
Gdzieś wyczytałam (i zgadzam się z tym), że jeśli czegoś bardzo się potrzebuje, chce kupić, to nawet ze skromnego budżetu da się wygospodarować potrzebne środki. Luksusowy jacht odpuszczam, ale np. książka, bilet do kina, lepszy aparat fotograficzny(!!!), czy choćby kilkudniowy wyjazd na wakacje, to już całkiem realne cele.



Moja BANKowa skarbonka wygląda inaczej, ale jest praktyczniejsza od tradycyjnej "świnki"

Pradawną formą ciułania jest skarbonka, ale jej wadą jest to, że do "dnia sądnego" nie wiadomo, ile jest warta. Przysłowiowa skarpeta jest trochę lepsza, bo zawsze można przeliczyć zawartość, jednak zbyt łatwy dostęp do zawartości grozi przedwczesnym opróżnieniem w zupełnie innym celu niż zaplanowany. Nie są to skuteczne, ani wygodne metody oszczędzania.
No i kwestia kwot przeznaczonych do odłożenia - z grosików znalezionych "na szczęście", czy wydanych jako reszta w sklepie, majątku na pewno nie zbijemy; z drugiej strony, decyzja o odkładaniu kilku, kilkunastu złotych może bardzo boleć. O bólu i innych przykrych rzeczach wolimy zapomnieć i... Zapominamy o oszczędzaniu. Wadą wszystkich ww. metod jest ich nieskuteczność, niewygoda oraz ciężar (bilonu).

Moim sposobem znakomicie usprawniającym oszczędzanie jest
specjalne subkonto w banku. Utworzyłam je właśnie po to, by móc odkładać nawet niewielkie kwoty w sposób zaplanowany i systematyczny poprzez... zlecenia stałe. To moja "świnka", ale ważniejszą rzeczą była rewizja potencjalnych wydatków i realnych oszczędności. Jak to działa? Ano działa - bezboleśnie i skutecznie!   :-D   Już mówię JAK.
Od kilku lat posiadam rachunek oszczędnościowo - rozliczeniowy w banku internetowym i tam wpływają moje dochody. Na tym koncie mogę zakładać lokaty terminowe i robię to, gdy tylko środki finansowe na to pozwalają. Ale oprócz tego rachunku założyłam konto oszczędnościowe. Na nim można odkładać dowolne kwoty, nie mniej niż 1 zł. To było to! Dla mnie nie były ważne ewentualne odsetki, bo przynajmniej na początku, mogą być to dosłownie grosze. Zależało mi natomiast na wyodrębnieniu konta (wirtualnej skarbonki), gdzie mogłabym odkładać te drobne oszczędności, które wypracowałam. Jakie? Już wyjaśniam.

Chodziło o takie środki, które dotąd przepływały mi przez palce, np.  niepotrzebnie marnowana energia elektryczna, gaz i woda (o tym dokładniej napiszę w osobnym poście - dla chętnych).
Ponadto, zaczęłam się wynagradzać za tańsze zakupy. Np. mogłam, jak zwykle, zrobić zakupy w osiedlowym sklepie, ale zadałam sobie trud (spacer dla zdrowia) i zrobiłam je w tańszym markecie, oddalonym o kilometr. Różnicę w rachunku przelewam wtedy na konto oszczędnościowe. To samo z komunikacją miejską - jeśli zrezygnuję z przejazdu i dotrę gdzieś na piechotę - mój zysk (cena biletu + kondycja). Abonament za internet - od kilku miesięcy odkładam po 40 zł, dzięki zmianie dostawcy na tańszego. Telefon stacjonarny? Owszem, mam, choć w dobie taniejących połączeń komórkowych, wynika to raczej z sentymentu. Ale to nic, ponieważ jest to telefon internetowy (VoIP) - nie płacę żadnego abonamentu, konto doładowuję raz na jakiś czas (średnio co 3 miesiące) kwotą 20 zł (80 zł rocznie!!!) i nie jestem zobowiązana do czegokolwiek.
Postanowiłam również wynagradzać się (odkładać) choć symboliczną kwotą 5 zł tygodniowo za gotowanie obiadów dla rodziny. Wpłacam sobie także za kilka innych usług, które wykonuję sama (i często lepiej!), bo gdyby nie to - trzeba by gdzieś iść i tak za to zapłacić (np. fryzjer męski). Nie jestem pazerna i zawsze "daję" 50% rabatu  :-)  .  Do tego, co tydzień przelewam równowartość jednego zakładu Lotto - skoro do tej pory nic nie wygrałam, to trochę żal mi wydanych pieniędzy. Z drugiej strony, jeśli nie będę grać, pozbawię się szansy na wygraną, dlatego od czasu do czasu gram asekuracyjnie   :-) .


Na konto przelewam sobie również kwoty, które otrzymuję w prezencie na zasadzie "Kup sobie coś", w sytuacji, gdy nie mam pomysłu, a zbieram na coś droższego.
Takie konto - skarbonka może zachęcić np. palaczy czy amatorów piwa do odkładania równowartości (plus np. co miesiąc jakaś premia za wytrwałość) dziennego kosztu wypalanych zwykle papierosów, bądź wypijanego piwa. Już po miesiącu abstynencji można zobaczyć niebagatelne rezultaty finansowe.
OK., myślę, że wystarczająco objaśniłam sposoby i okoliczności sprzyjające oszczędzaniu.

Teraz kwestia techniczna:
Wszystkie (wybrane) regularnie występujące oszczędności załatwiam zleceniami stałymi realizowanymi z dowolną częstotliwością co do miesięcy, tygodni, czy dni. Na moim koncie ustawianie częstotliwości zleceń jest bardzo przyjazne. Jeśli dzienna oszczędność (np. wody) jest rzędu np. 20 gr, wówczas zlecenie realizowane jest co 5 dni (przypominam, że kwota przelewu musi wynosić min. 1 zł). Pozostałe oszczędności występujące sporadycznie, bądź nieregularnie przelewam sama - wtedy, gdy wystąpią. Oczywiście, przelewy dokonują się z rachunku podstawowego.
I ostatnia uwaga - jeśli istnieje możliwość zmiany nazwy rachunku, na który mają wpływać oszczędności, warto nadać mu nazwę obrazującą cel. Tak, ku pamięci.

To tyle, zachęcam wszystkich do znalezienia własnych sposobów oszczędzania na ekstra potrzeby. Ja ze swojego jestem bardzo zadowolona, ponieważ pomału rosnące saldo na koncie informuje mnie, ilu pieniędzy nie zmarnowałam, a to zadziwiająco wzmacnia morale i zachęca do dalszych innowacji, które służą i mojej kieszeni i, w pewnej mierze, środowisku (oszczędność energii czy surowców). No, choćby te krople wody, bezsensownie kapiące z niedokręconego kranu, przemnożone przez miliony łazienek i kuchni na całym świecie, robią na mnie wstrząsające wrażenie. Toż to kawał oceanu!

jak oszczędzać drobne, konto oszczednościowe, rachunek bankowy, zlecenie stałe, sposób oszczędzania, drobne kwoty do skarbonki, skarbonka oszczędzanie, świnka skarbonka



3 komentarze:

  1. Ale skąd wiesz, ile zaoszczędziłaś np. na wodzie?
    A nawet na zakupach? Przeliczasz cały rachunek wg cen ze sklepu osiedlowego?

    OdpowiedzUsuń
  2. Jako zlecenie stałe oszczędzam na mediach np. na wodzie (obliczyłam, ile średnio dziennie oszczędzam litrów, przeliczyłam przez cenę wody i cenę ścieków (to drugie tyle!). Dzienne oszczędności są rzędu np. 0,40 zł, więc zlecenie działa co 3 dni, bo musi być min. 1 zł przelewu. A zakupy albo przejazdy? Robię okazjonalne przelewy wtedy, gdy uznam, że na to zasłużyłam :-)i naprawdę postarałam się. Do zleceń stałych zaliczyłabym jednak koszt używek, z których się rezygnuje czy innych podjętych wyrzeczeń!!!
    A dziś, dzięki swojej determinacji i przytomności umysłu, udało mi się kupić sofę w Dziale Sprzedaży Okazjonalnej IKEA o 75 zł taniej. Jakoś muszę to uczcić lub uhonorować, nie uważasz? :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawy watek:) bardzo motywujacy:)

    OdpowiedzUsuń