poniedziałek, 31 grudnia 2012

Sałatka fasolowa


   
Sałatka fasolowa, sałatka z czerwonej fasoli
Jeżeli nie masz jakiejś szczególnej awersji do kukurydzy i fasoli, to polecam przepis na jedną z sałatek, która od lat należy do moich ulubionych. Jeśli nie masz wyrobionego zdania na temat czy lubisz kukurydzę i fasolę czerwoną, to czytaj dalej, bo może dasz się skusić. Uwaga, oba te składniki pochodzą z puszek, więc jeśli jesteś wrogiem przetwarzanej żywności, w żadnym razie nie czytaj dalej  :-) .
Lubię urozmaicenia, więc chętnie robię tę sałatkę na przemian z kilkoma innymi, zwłaszcza, że robi się ją szybko i bez filozofii. Jest przy tym naprawdę smakowita i stanowi ciekawą odmianę dla sałatek, których bazą są ziemniaki. Uważam też, że spełnia wymogi diety życia - tak podpowiada mi moja intuicja  :-) .

niedziela, 30 grudnia 2012

"Dieta życia" w Czterech Porach Roku


Oprócz pierwotnej książeczki pt. "Dieta życia" Mai Błaszczyszyn, polskiego wcielenia Diamond'ów, posiadłam (swego czasu) jeszcze cztery broszurki poświęcone każdej z pór roku (wydane w 1992 r.), których treść chciałabym pokrótce omówić. Owszem, chodzi mi o ich recenzję, ale w szerszym znaczeniu, ze szczególnym uwzględnieniem mojej intuicyjnej interpretacji diety życia. Uważam, że warto to zrobić, zwłaszcza, że prawdopodobnie uda mi się tego dokonać za jednym podejściem.

Lekturę książeczek zaczęłam z dystansem i nastawieniem krytycznym (zaskoczyło mnie to!), bo takie po latach teraz odczuwam. Chyba będzie jazda!  Zwłaszcza, że odświeżyłam kontakt z nimi metodą szybkiego czytania na zasadzie: weź książkę w rękę i przez 2-3 minuty kartkuj ją, oglądaj, czytaj urywki, które przykują Twój wzrok, obejrzyj okładkę, spis treści, a nadspodziewanie dużo się o niej dowiesz. O niebo więcej niżby wcale nie wziąć jej w rękę  :-)  . Ta chwila poświęcona książce jest przecież decydująca np. w księgarni - przesądza o zakupie lub odłożeniu na miejsce. Zaznaczam jednak, że swego czasu całkiem dokładnie je zgłębiłam, choć i wtedy raczej nie wdrożyłam w życie przepisów w nich zawartych. Teraz zaciekawiło mnie czemu tak się stało.

Podczas lektury, najbardziej zwracałam uwagę na treść wstępów "Od autorki", gdyż tam chciałam znaleźć uzupełnienia, uściślenia (lub zmiany) dotyczące prezentowanej diety.

piątek, 28 grudnia 2012

Szybkie warzenie w szybkowarze



Szybkie warzenie w szybkowarze
Szybkowar to, krótko mówiąc, garnek o grubych ściankach z hermetycznie zamykaną pokrywą wyposażoną w zawór bezpieczeństwa, w którym można ugotować różne potrawy, mięso czy warzywa w znacznie krótszym czasie, niż tradycyjnie. Zasada jego działania polega na tym, że w szczelnie zamkniętym szybkowarze wskutek podgrzewania, temperatura wewnątrz wzrasta nie do 100, lecz nawet do 120 stopni Celsjusza oraz wytwarza się większe ciśnienie, co znacznie (dwu - trzykrotnie) skraca czas gotowania. Oto przykładowe produkty i czas ich gotowania w szybkowarze:
  • buraki ok. 25 minut
  • marchew ok. 8 minut
  • kapusta kiszona ok. 10-11 minut  (TUTAJ podaję szczegóły jej gotowania)
  • gulasz wołowy ok. 25 minut   (TUTAJ podaję szczegóły jego gotowania)
  • gulasz wieprzowy ok. 18 minut   (szczegóły  pod linkiem jak wyżej)
  • golonka surowa ok. 35 - 40 minut
  • rosół drobiowy ok. 30 minut    (TUTAJ podaję szczegóły jego gotowania)
  • ziemniaki ok. 10 minut

    czwartek, 27 grudnia 2012

    Segregowanie prania




    Sam proces prania w pralce automatycznej jest łatwy i niekłopotliwy: ładujesz bęben, napełniasz dozownik proszkiem lub płynem do prania (ewentualnie dodajesz trochę octu lub sody oczyszczonej, które to środki zmiękczają wodę i sprzyjają lepszemu działaniu środków piorących), osobno aplikujesz (lub nie) płyn do płukania, podłączasz pralkę do prądu, odkręcasz zawór wody, na koniec ustawiasz program prania i temperaturę. Kiedy wymieniłam teraz te czynności, sama widzę, że trochę ich jest, ale przy odrobinie wprawy nie stanowią problemu - robi się to... automatycznie.
    Natomiast to, co trzeba zrobić przed i po praniu nie bardzo się zmieniło, pomimo rewolucji w kwestii samego prania: brudy trzeba zebrać w takiej ilości, by skompletować wsad, a po upraniu rozwiesić do wyschnięcia.
    Dziś parę zdań o tym co trzeba zrobić, nim do prania (z głową) dojdzie.

    sobota, 22 grudnia 2012

    Patchworkowe judo



    Patchworkowe judo

    Filozofia judo stworzona przez prof. dr Jigorō Kanō (1860 - 1938) opiera się głównie na kilku zasadach:
    1. Czynić tak, aby współdziałanie ciała i umysłu było jak najbardziej efektywne
    2. Jū – ustępować, aby zwyciężyć (inaczej: jeśli ktoś cię pcha, to go pociągnij; jeżeli cię ciągnie, to go pchnij)
    3. Seiryoku Zenyō – maksimum skuteczności przy minimum wysiłku
    4. Jita Kyōei – przez czynienie sobie dobra nawzajem do dobra ogólnego
    5. Doskonalić samego siebie
    (zaczerpnięte z Wikipedii)

    Moje patchworkowe inspiracje nieco przypominają założenia judo:

    czwartek, 20 grudnia 2012

    Lokatorze, już MY CI posprzątamy!



    Mieszkasz w bloku lub kamienicy, a Twój administrator świadczy (zleca) odpłatną i przymusową usługę sprzątania holu i klatki schodowej? To super(?!), nie musisz już pamiętać o swoim dyżurze, fatygować się za próg mieszkania z miotłą, wiadrem i mopem, tracić czas na durne zajęcie (ledwie posprzątasz, a tu sąsiad w ubłoconych butach właśnie wraca do domu), ani pomstować na współlokatorów z piętra, którzy notorycznie wymigują się ze swego obowiązku. Im dłużej wymieniam, tym bliższa jestem sedna, tak mi się wydaje. Otóż tę cechę społecznego lenistwa zagospodarowały firmy sprzątające, które za zgodą (uchwałą) spółdzielni czy administratora budynku wkroczyły na klatki schodowe i korytarze naszych bloków/kamienic i za drobną (??!) miesięczną opłatą wyręczają nas w tej powinności. W moim przypadku, jest to opłata w wys. 10 zł miesięcznie, w zamian za odstąpienie od dyżuru wypadającego raz na 3 tygodnie, a więc ok. 7 zł za każdy "występ".
    I co ja z tego mam? Ano tyle, że nie muszę zaśmiecać sobie kalendarza notatkami  o przypadającym dyżurze, nie zawracam sobie głowy tym, że sąsiedzi jakoś się nie kwapią (często hol był usłany kłębami kurzu, piaskiem oraz psią sierścią), ani tym, że na klatce schodowej ktoś urządza sobie regularną palarnię (pety!), a od czasu do czasu nawet wyprowadzi tam psa z pełnym pęcherzem. Brr, fuj!

    wtorek, 18 grudnia 2012

    Rok Obiadowy - start


    Wprawa czyni MISZCZA  :-P

    Miałam dobrze - moja Mama gotowała bardzo smacznie i choć ja, odchodząc z domu na swoje niewiele potrafiłam, wiedziałam przynajmniej do jakich smaków dążyć. W domu rodzinnym wyrosłam w przekonaniu, że smakowite jedzenie jest ważnym elementem życia, po prostu musi być dobrze przyrządzone z produktów wysokiej jakości i apetycznie podane. Tyle i tylko tyle, żadne tam wygórowane ambicje czy egzotyczne potrawy.
    Dlatego mam zamiar pisać:
    • o tym, jak gotuję zwykły rosół, smażę pospolitego schabowego, przyrządzam gulasz i inne potrawy na codzienny obiad; nic wyszukanego, byle smacznie. Amatorów flaków, robaków i ślimaków z przykrością odsyłam na inne strony, gdyż posiadam awersję
    • podzielę się swoimi doświadczeniami, wiedzą praktyczną i opiszę czynności najprościej i najdokładniej jak się da, wytłumaczę jak...
    • jak gotować w miarę bezstresowo, ekonomicznie i w jak najkrótszym czasie oraz uprzedzę pytania typu: a czemu to tak?... jeśli tylko domyślę się, że jakaś kwestia może budzić wątpliwości. Jeśli się nie domyślę, zalecam postępować zgodnie z podanymi wskazówkami, przyjmując za dobrą monetę  odpowiedź domyślną "Bo tak!"  :-D 

    niedziela, 16 grudnia 2012

    Domowi pożeracze prądu


    Domowi pożeracze prądu
    Oszczędzając media, na przykład energię elektryczną, warto przyjrzeć się poborowi tejże przez różnego rodzaju urządzenia domowe, gdyż można się zdziwić, że żrą aż tyle, bądź żrą wtedy, gdy wcale się tego nie spodziewamy. Ponieważ dostał mi się w ręce miernik TES 3012, urządzenie do mierzenia natężenia prądu w Amperach, nie do końca profesjonalne, ale całkiem miarodajne - błąd pomiaru przy bardzo niskich wskazaniach jest dość duży, ale przy większych spada do ok. 5%), postanowiłam pomierzyć co się da, żeby być na bieżąco i rozwiać ewentualne mity. A to dlatego, że różnego rodzaju urządzenia elektryczne i elektroniczne, w miarę upływu czasu i rozwoju techniki zmieniły swoje "zachowanie", zarówno w czasie pracy, jak i czuwania lub nawet wyłączenia (ale z pozostawioną wtyczką w gniazdku). Poza tym pojawiło się lub upowszechniło sporo nowych urządzeń, zwłaszcza elektronicznych,  warto więc, moim zdaniem, przyjrzeć się sprawie zużycia (marnotrawstwa?) energii.
    Drugim celem tych pomiarów jest, z mojej strony, chęć świadomego uczestnictwa w kolejnej "Godzinie dla Ziemi", podczas której rajcowie miast wyłączają oświetlenie budynków publicznych, bądź zabytkowych, a solidaryzujący się z ideą ludek mentalnie łączy się ze swymi pradziadami, spędzając ową godzinkę przy świeczce... prasując zaległe pranie.

    piątek, 14 grudnia 2012

    Gołąbkowe wariacje na szybko


    Jak zrobić gołąbki tradycyjne wie każdy, kto je lubi. Kto nie wie, a lubi, łatwo znajdzie przepis w książce kucharskiej lub w internecie. Gorzej przedstawia się sprawa z ich wykonaniem - trzeba mieć pewną wprawę i czas; na tyle dużo, że nie każdemu chce się w ogóle podchodzić do tematu. Dlatego proponuję proste wariacje na temat gołąbków. Potrzebne będą wszystkie kluczowe składniki, ale z ich przygotowaniem nie będzie problemu, ponieważ idę ostro na skróty:

    Gołąbkowa wariacja z ryżem:
    • mięso - weź gotowe mielone np. wołowo-wieprzowe lub inne jakie masz/lubisz; do garnka nalej trochę oleju rzepakowego, rozgrzej i wyłóż mięso - drewnianą łopatką rozdrobnij je nieco i obsmaż krótko. Zalej ok. 1 szklanką wody i duś pod przykryciem na niewielkim ogniu (najlepsza będzie szklana pokrywka z zaworkiem!). Można dodać płaską łyżeczkę suszonych warzyw 

    środa, 12 grudnia 2012

    Lodówkę umyj zimą!

    Lodówkę umyj zimą!

    Popytajcie Wasze mamy lub babcie, jak to było z lodówkami z poprzedniej epoki, zdobytymi nierzadko w spekulacyjnych okolicznościach ustrojowych, które trzeba było rozmrażać co miesiąc, maksymalnie półtora. Jesteście w stanie wyobrazić sobie tę mordęgę?? Miesiąc w miesiąc, upał nie upał, świątek czy piątek - trzeba było pół dnia poświęcić!? Dzisiejsze lodówki mają funkcję automatycznego odszraniania i odmrażania, robią to po cichutku, nawet nie wiesz kiedy. No i z prądu korzystają z większym umiarem, nie mówiąc już o dodatkowych wodotryskach typu kostkarka do lodu, półka na butelki, szuflada do szybkiego zamrażania itp., więc naprawdę są cacy. Co nie znaczy, że nie trzeba ich umyć, oczyścić, odświeżyć, choć raz do roku. Poza tym szron potrafi rozkładać się nierównomiernie, z czym funkcja automatyczna może sobie nie radzić, a wtedy? Zużycie prądu znacząco rośnie - już półcentymetrowa warstwa lodu w zamrażalniku powoduje zwiększenie zapotrzebowania na energię aż do 10 % ! Przy trzech centymetrach, Wasza lodówka żre tyle samo co stary Polar, jeśli nie więcej! Tak to!
    Jak napomknęłam niedawno, zbliżają się święta, nadchodzi więc czas gromadzenia produktów, mrożenia mnóstwa uszek z grzybami (to u mnie!), a chwilę później przechowywania świątecznych potraw. Na dworze zimnisko, ale co tam, wykorzystajmy je jako sprzymierzeńca w przedsięwzięciu "Jak umyć lodówkę w try miga": ekolodzy się ucieszą, miejsce się zrobi, no i będzie okazja do remanentu, którego wyniki mogą zadziwić nawet Wasze matki i babki, co niejedno już widziały  :-) . Może się okazać, iż do końca postu mogłybyście wykarmić zastęp harcerzy lub... rzeczonych kotów.
    Właśnie wczoraj TO zrobiłam, wrażenia mam znów świeże(!), podzielę się więc nimi, by zachęcić Cię do szybkiego i sprawnego przeprowadzenia pożytecznej akcji "Lodówka", podczas której będziesz miała czas na zasłużoną kawkę (i ciacho, jeśli upiekłaś zawczasu).


    poniedziałek, 10 grudnia 2012

    Zatrzymać ciepełko



    Zimno, no bo zima za pasem (doczekamy? Bo niektórzy twierdzą, iż Majowie ustalili, że nie, a Majowie mówią, że spoko, po prostu kończy się jeden, a zacznie nowy kalendarz i tyle), taka kolej rzeczy. O tej porze roku jakoś cichną alarmujące komunikaty na temat globalnego ocieplenia Ziemi. I dobrze, bo ja akurat zgadzam się ze śmiałą tezą grupy niepopularnych naukowców (a może niepopularną tezą grupy śmiałych naukowców?) twierdzących, że działalność ludzkości jest niczym wobec wybuchów setek wulkanów (na co nie mamy żadnego wpływu, a dają czadu, że hej) oraz taką, iż nadchodzi kolejna, cykliczna epoka lodowcowa na Ziemi, a człowiek, który latem spędza błogie chwile przy grillu, a zimą pali w kominku, tylko nieco jej nadejście opóźnia. Zdaję sobie sprawę, że temat jest śliski, przejdę więc do kwestii utrzymania "ocieplenia klimatu" w mieszkaniu, jako formie radzenia sobie z przenikliwym zimnem panującym na zewnątrz i włażącym do wewnątrz, czym zapewne zainteresowani są wszyscy, niezależnie od indywidualnych poglądów, do których mają prawo.

    sobota, 8 grudnia 2012

    ZUPEŁNIE wystarczy na Święta




    Zbliża się Boże Narodzenie i niejedna pani domu na dobre rozpoczęła kulinarne przygotowania do świąt, a przynajmniej powoli odczuwa podwyższony poziom adrenaliny typu "jak ja to ogarnę?!!". Dziś podzielę się moją listą pt. "Na Święta Bożego Narodzenia ZUPEŁNIE wystarczy", zwłaszcza z tymi, którzy jeszcze nie mają doświadczenia lub nie wpadli na to, by zrobić sobie notatki z poświątecznych oględzin lodówki i, choćby na tej podstawie, zaplanować tegoroczne zakupy i menu. Jak zwykle zaznaczam, że daleka jestem od sugerowania CO podać, zachęcam jedynie by robić to z głową (bez dodatkowych określeń typu: mokra, gorąca lub wręcz... bez głowy). Ponieważ nie mam czasu na gdybanie, ograniczę się do swoich doświadczeń, co być może, pobudzi jakieś zakamarki Twojej pamięci i pozwoli w miarę sprawnie stworzyć podwaliny pod własną listę zakupów i dań, a zwłaszcza ich wielkości i związanych z tym kosztów.
    Najpierw trzeba zdać sobie sprawę z tego, że Boże Narodzenie składa się z Wigilii oraz dwóch dni świąt. I zaraz potem się kończą, więc nie ma sensu wariować.

    czwartek, 6 grudnia 2012

    Niebajka o dzieciach




    Z wielu bajek, które czytałam dzieciom, o, dziwo, najbardziej utkwiła mi w pamięci opowieść o wiewiórkach. Kiedy przez całe lato i jesień wszystkie zajmowały się robieniem zapasów, jedna z nich wylegiwała się na gałęzi drzewa przyglądając wszystkiemu dookoła. Czas mijał, a ona nie zgromadziła niczego. Pozostałe, pracowite wiewiórki były tym postępowaniem raczej zniesmaczone, ale zajęte swoimi sprawami (przygotowaniami do zimy), niespecjalnie zwracały uwagę na tę jedną, leniwą. No, pomyślałam, nieróbstwo zostanie przykładnie ukarane, a leniwa (zła) wiewiórka gorzko pożałuje, że nie zgromadziła zapasów. Ciekawe jak wybrnie z tej sytuacji zimą, jak odpokutuje nieróbstwo i czy pozostałe wiewiórki ją wspomogą - zastanawiałam się czytając na głos - no bo przecież bajki dla dzieci powinny dobrze się kończyć, prawda?
    Jednak opowieść o leniwej wiewiórce potoczyła się w zupełnie niespodziewanym kierunku.

    wtorek, 4 grudnia 2012

    Rybka wspaniała w 5 minut



    Dziś zapewne narażę się  zwolennikom wyłącznie tradycyjnego gotowania, gdyż zamierzam wznieść pean na temat ryby przyrządzonej w mikrofalówce. W kwestii przydatności (szkodliwości? A co nie jest szkodliwe, hę?) tego urządzenia wyjaśniam, że jestem jego zdecydowaną zwolenniczką i podejście, że tylko: a) surowe, b) gotowane na parze, bądź naturalnie smażone jest zdrowe - owszem, potwierdzam (do pewnego stopnia), lecz przy swoim obstaję.

    Tutaj czas na rys historyczny, który objaśni skąd wziął się mój entuzjazm do tego praktycznego urządzenia. 

    Scenka 1. : Głodne pacholęta czekają na posiłek - jedno chce kakao, drugie ciepłą zupę mleczną (mleko na talerzu, do którego samodzielnie wsypie sobie "paszę", czyli swoje ulubione kulki, poduszeczki lub kółeczka miodowe itp. Ww. dodatki charakterystycznie chrupią w paszczy latorośli, więc zostały ochrzczone paszą, a półka, gdzie składowane są kartony z mlekiem - oborą). Rodzicielka (ja) codziennie sterczy nad garnuszkiem mleka i owszem, miesza i pilnuje, żeby się nie przypaliło, a przede wszystkim nie wykipiało, lecz czynność ta niestety, ciągle ją przerasta - akurat w kluczowym momencie ma oczy z tyłu głowy (znudzone pacholęta umilają sobie czas okładając się nawzajem). Tradycyjny smrodek mleka, które uciekło, codzienne mycie pieca i powtórne podgrzewanie mleka (bo już nie starczyło dla drugiego), irytacja i warunkowa awersja do podgrzewania mleka (presja czasu, kożuch - ble, smród, głód, szorowanie przypalonego garnka i pieca, zanikające poczucie własnej wartości - dzień w dzień to samo) coraz bardziej skłania ofiarę tego terroru, by tu zaszła zmiana. 

    Scenka 2: Obiad dawno przygotowany, lecz nie spożyty jeszcze do końca (Kochanie jeszcze nie wrócił z pracy), więc wszystko stoi w osobnych garach na piecu gotowe do podgrzania (a każde odgrzewanie zwykle wymaga dodania tłuszczu lub chociaż wody i gwarantuje mimowolne wytworzenie porcji węgla spożywczego, wróżącego onemuż przedwczesny zgon z tytułu rakotwórczych właściwości przypalenizny). Kochanie w końcu wraca z pracy, więc Wierna Służka ochoczo bieży do garów (mus to mus!). Już najedzony(!) pan domu dziwi się co robiłam przez cały dzień, że w kuchni stale taki nieład... Nadal Wierna Służka rozładowuje frustrację szorując zaschnięte i przypalone gary, jakby nie miała nic ciekawszego do roboty. Ale i to wychodzi jej na dobre, gdyż pewnego dnia dojrzewa w niej myśl, by sprawie łeb ukręcić i wymyśla jak.


    niedziela, 2 grudnia 2012

    Praktyczny ekwipunek gosposi

     Podstawowe zasady sprzątania są cztery:
    1. Trzeba wiedzieć czym sprzątać, mieć odpowiedni sprzęt i środki czystości
    2. Trzeba wiedzieć jak sprzątać, by zrobić to porządnie, ale sprawnie i szybko
    3. Trzeba wiedzieć kiedy sprzątać: jak często i w jakiej kolejności
    4. Trzeba wiedzieć, że samo się nie zrobi, ale porządek jest możliwy i zabrać się do roboty (systematyczność wysoce wskazana)
    Dziś będzie o tym pierwszym - co trzeba (warto) mieć by jak najsprawniej uporać się ze sprzątaniem domu. Od razu zaznaczam, że sprzęt do sprzątania powinien być porządny, niezawodny (dobrej jakości) i odpowiednio dobrany do potrzeb. W większości przypadków przydadzą się:


    Niezbędne WYPOSAŻENIE w sprzęt DO SPRZĄTANIA:

    • ściereczki z mikrowłóknami 2 szt. w różnych kolorach (osobno łazienka i pokoje) do mycia wyłącznie wodą
    • ścierka z mikrofibry szt. 1 do odkurzania na sucho (np. Vileda, ta pomarańczowa)
    • mop klasyczny np. z mikrofibry szt. 1 do mycia podłóg ceramicznych
    • mop płaski do mycia podłóg (parkiet, panele)
    • duże wiadro do mopa z porządnym wyciskaczem 
    • mniejsze wiaderko plastikowe (5 l) do mycia (okna, kurze, kafelki itp.)
    • miotła, zmiotka i szufelka
    • odkurzacz z końcówkami do odkurzania parkietu, tapicerki, dywanów, ssawką szczelinową oraz szczotka-trzpiotka
    • szczotka do mycia klozetu
    • szczotka z długim trzonkiem do szorowania umywalki, brodzika, druga do zlewozmywaka, czyli 2 szt.
    • szczotka z długim trzonkiem do zmywania naczyń 
    • spryskiwacz, butelki z atomizerem na środki czystości
    • wiadro na śmieci w kuchni i nieduże pojemniki na odpadki: w łazience (te patyczki i waciki!!) i ew. w WC czy pokoju do pracy