Ciasto o nazwie "Kokosowe cudo" jest, w moim przypadku, naturalną konsekwencją wcześniejszego przygotowania deseru tiramisu. To dlatego, że zostaje mi 5 białek i, zwykle, trochę kwaśnej śmietany (np. po rogalikach półfrancuskich). Gdy dodam wiórki kokosowe, no i parę typowych dla ciasta składników - pyszne ciasto kokosowe jest kwestią kilkunastu minut mieszania i ubijania oraz niezbędnego czasu pieczenia. Później wystarczy zająć się czymś przez pół godzinki (wszystko po to, by zniewalający zapach nie podkusił do złego), aby ciasto wystygło... Zaznaczam, że dzięki odpowiedniemu zaplanowaniu kolejności wypieków, niniejsze ciasto wychodzi całkiem tanio.
Nim przejdę do rzeczy, wspomnę o białkach jaj potrzebnych do ubicia piany (i późniejszego zmieszania z wiórkami) - przechowuję je w lodówce w zamkniętym pojemniku (doskonała jest szklanka z plastikową pokrywką po Nutelli), czasem dość długo. Ale to nic nie szkodzi - białka jaj (czyste, bez domieszki żółtka) można przechowywać w lodówce naprawdę długo (2-4 tygodnie wg mojej praktyki) i nic im się nie stanie. Inaczej ma się sprawa z żółtkami - po kilku dniach pojawia się pleśń, a przede wszystkim obsychają. Można je przechować je dobę w przykrytym kubeczku bez niczego, ale jeśli miałoby to trwać dłużej (2-4 dni), wówczas należy dodatkowo zabezpieczyć je warstwą cukru lub... soli. Zatem odkładając żółtka do lodówki, trzeba mieć pomysł, do czego je wykorzystamy (posłodzone nadają się do różnego rodzaju ciast słodkich, posolone... no cóż, nie bardzo miałabym do czego wykorzystać mocno posolone żółtka). Tak czy owak, nie polecam przetrzymywania żółtek dłużej niż 1-2 doby, bo szybko tracą swoje walory.
No to teraz już opowiadam o moim cieście kokosowym, które "spożytkuje" większą ilość niepotrzebnych dotąd białek.
Składniki na ciasto kokosowe (na dużą blachę, żeby starczyło na 3 dni :-) ):
- 3 jaja (tzn. 3 żółtka i 3 białka)
- pół kostki margaryny (miękkiej)
- 25 dag cukru (to trochę więcej niż szklanka)
- 20 dag mąki (to trochę więcej niż szklanka)
- 1 łyżka proszku do pieczenia (to nie pomyłka, ma być łyżka)
- 4 łyżki śmietany kwaśnej (tzw. naturalnie czubate)
Składniki na warstwę kokosową:
- 4-5 białek
- 1 szklanka cukru (czyli ok. 22 dag). Ja zawsze stosuję kryształ, nie puder
- 20 dag wiórków kokosowych
- ewentualnie kilka kropli soku cytrynowego/octu (dodać w połowie ubijania)
Potrzebny sprzęt:
- mikser (lub robot) z końcówkami do ucierania i do ubijania
- miska robota lub garnek o pojemności 3-4 litrów
- garnek (miska) o pojemności ok. 1,5 litra do ubijania białek i zmieszania z wiórkami
- łopatka do wygarnięcia ciasta
- łyżka stołowa
- blaszka wyłożona folią aluminiową
Przygotowanie ciasta kokosowego (kolejność nieprzypadkowa):
- wyjąć białka z lodówki i przelać do garnka, w którym później będą ubijane (temperatura pokojowa lepiej sprzyja ubijaniu)
- miękką margarynę + 3 żółtka + 25 dag cukru utrzeć mikserem do białości, czyli na jednolitą pulchną masę
- dodać śmietanę, wymieszać
- dodać mąkę z proszkiem, wymieszać dokładnie
- przygotować formę do pieczenia (a ciasto niech sobie chwilę postoi)
- włączyć piekarnik (ciasto wstawiamy przy temp. ok. 180 stopni - jest to ciasto ucierane). W razie konieczności, w tej fazie przygotowania ciasta można zrobić przerwę (tj. przed ubiciem białek)
- osobno ubić sztywną pianę z 3 białek i dodać do ciasta, delikatnie, ale dokładnie wymieszać
- wylać ciasto do formy i równomiernie rozprowadzić grzbietem łyżki
- w garnku (misce) o pojemności ok. 2 litrów ubić mikserem pianę z 5 białek i cukru (na początku ubijania dodać ok. 1 łyżki, a po chwili resztę cukru naraz)
- dodać 200 g wiórków (te z Lidla są w przyzwoitej cenie), wymieszać dokładnie i wyłożyć tę gęstą masę na ciasto. Ja wykładam ją łyżką w ośmiu miejscach blachy - wówczas łatwiej ją równomiernie rozprowadzić.
- wstawić do piekarnika (ok. 180 stopni) i piec w temperaturze ok. 200 stopni przez 45 minut (piekarnik musi być dość gorący, ale dokładna temperatura to kwestia indywidualna każdego pieca. Ja mam piec gazowy).
Kokosowe cudo |
Ku przestrodze wyjawię okoliczności, w których doprowadziłam do "tragedii" i ciasto nie udało się.
Właśnie kupiłam dużą tortownicę i postanowiłam upiec kokosowe cudo w kształcie okrągłym. Wyglądało to tak: podczas pieczenia ciasto pięknie wyrosło w tortownicy, piana wybrzuszyła się obiecująco i należycie się zrumieniła, ale... Po upływie pół godziny (stygnięcie) ujrzałam smętnie zapadnięte ciasto, które w dodatku miało zakalec. Otóż, wszystkiemu okazała się winna właśnie tortownica. No, muszę na coś zwalić winę, ale prawda jest taka, że to ja zapaliłam się do tego, by upiec cudo w tortownicy, a zapomniałam, że proporcje ciasta były przewidziane na blachę, która ma znacznie większą powierzchnię. Piekąc w tortownicy zbyt grubą warstwę ciasta raczej nie miałam szans, by uniknąć zakalca (niedopieczenia) na środku. Tym bardziej, że warstwa piany z wiórkami nie zniosłaby już dłuższego pieczenia.
Tak więc należy mieć na uwadze grubość ciasta - im wyższa jego warstwa, tym dłużej trzeba piec i z większą podejrzliwością sprawdzać, czy aby na pewno doszło.
W większości przypadków, gdy mamy wątpliwości co do wysokiego ciasta (w tortownicy, keksówce), pomocna jest metoda drewnianego patyczka. Ja używam patyczka do szaszłyków - wkłuwam go w okolicy środka ciasta. Patyczek (włożony w miarę pionowo) należy ostrożnie wyjąć PO CHWILI. Patyczek trzeba pomacać, by wyczuć, czy aby na pewno nie jest wilgotny. Problem jest z ciastem z owocami, które pozostają wilgotne i mogą wprowadzić w błąd, sugerując niedopieczenie osobom niedoświadczonym. No, ale jeszcze są brzegi ciasta - jeśli są należycie zrumienione i odstają od formy, to świadczy, że ciasto jest upieczone. Ciasto pokryte pianą, tak jak tutaj, sprawdzamy także dotykając jego powierzchni - należycie dopieczona warstwa bezowa jest jednorodnie sucha i dość sztywna.
Kokosowe cudo - na co dzień i od święta :-) |
Kokosowe cudo |
Polecam kokosowe cudo! Jeśli lubisz smak kokosa, w lodówce szwendają się białka i w dodatku nie masz pomysłu na ciasto świąteczne, proszę bardzo - już masz i to bardzo atrakcyjne. Przyłóż się tylko do należytego utarcia żółtek z cukrem i tłuszczem oraz ubicia piany. To jedyny wymóg, poza tym ciasto jest łatwe do przygotowania. Smacznego!
Na koniec jeszcze kilka porad dotyczących ubijania białek:
- do ubijania lepiej nadają się białka starsze, niż ze świeżych jaj (aha!)
- naczynie, w którym je ubijamy musi być czyste, suche i odtłuszczone. To z powodu tłuszczu, które zawierają też żółtka, piana nie chce ubić się na sztywno.
- temperatura, w moim odczuciu, nie ma większego znaczenia, można ubić białka, zarówno wychłodzone, jak i w temperaturze pokojowej. Sądzę jednak, że te "cieplejsze" łatwiej i szybciej rozpuszczą cukier, zatem ubijanie będzie trwało krócej. Poza tym, piana będzie miała większą objętość (niż ubita z zimnych białek).
- białka można ubić same (bez dodatków), ale warto dla większej sztywności, dodać na początku szczyptę soli
- białka z cukrem ubijam następująco - dodaję niewielką ilość cukru (łyżeczka), a gdy piana zacznie się tworzyć, dodaję pozostałą ilość cukru. Chodzi o to, że niewielka ilość cukru na początku powoduje rozruszanie białek i wówczas dodanie np. szklanki cukru już nie spowolni procesu ubijania. Poza tym, cukier też potrzebuje pewnego czasu, by ulec roztarciu i pełnemu zmieszaniu z białkami
- białka należy ubić tuż przed użyciem, np. dodaniem do ciasta, by nie straciły sztywności - upływający czas spowoduje ich destabilizację, czyli oklapnięcie
- najszybciej ubijesz pianę stosując mikser z końcówkami do ubijania, ale możesz użyć tez ręcznej trzepaczki
- pianę usztywni dodatek kwasu w postaci kilku/nastu kropli soku cytryny, octu czy odrobiny kwasku cytrynowego - należy dodać w połowie czasu ubijania
- zbyt długie ubijanie jest szkodliwe dla sztywności białek - po osiągnięciu stanu, w którym będą trzymać się naczynia, nawet gdy obrócisz je do góry nogami, w skutek dalszego maltretowania zaczną się rozwarstwiać (pojawi się płyn na dnie naczynia, a piana zacznie tracić sztywność. A więc nie warto przesadzać
- im więcej cukru, tym piana sztywniejsza i szybciej się ubije. Nie radzę jednak przesadzać z proporcją cukru - w szybko ubitej pianie będą wyczuwalne kryształki cukru, które nie miały czasu na rozpuszczenie (a to wymaga szybkiego mieszania, czyli trzepania w nieco dłuższym czasie)
- a co jeśli wcale nie chcę mieć bardzo sztywnej (zbitej) piany? Zbyt sztywna piana jest trudna do rozprowadzenia na dużej powierzchni blachy. Wówczas nie przesadzam z cukrem, a jeśli to nie pomogło, wówczas ubitą pianę rozrzedzam niewielką ilością dość gorącej wody i jeszcze chwilę mieszam (w razie czego, należy dodać troszkę soku cytryny albo kwasku cytrynowego).
- a co wyjdzie z białek "zanieczyszczonych" żółtkiem? Też będzie dobre, tyle, że nie ubije się na bardzo sztywno (będzie przypominać puszysty, nieco lejący krem). Tak naprawdę, nie jest to tak strasznie ważne, o ile nie zabierasz się za pieczenie bezów. Nie ma to żadnego znaczenia, jeśli ubijasz białka, które za chwilę dodasz do ciasta (w celu spulchnienia). Kiedyś, z braku dwóch białek do całorocznego ciasta z owocami, użyłam... całego jajka. Ubiłam je na kogel-mogel i dość lejące wylałam na owoce. Smakowało inaczej, przypominając biszkopciki "kocie języczki", ale zapewniam, było bardzo dobre.
- po co ubijać pianę? Piana dodana do ciasta, oprócz białek, jako takich, wprowadza do niego również powietrze, dzięki czemu, ciasto będzie bardziej puszyste i delikatne.
53001
Super to wygląda :)
OdpowiedzUsuńTakie piękne puszyste, lekkie ciasto
A do tego cudnie pachnie i smakuje! Jeśli udało mi się, choć po częśc,i oddać urok tego ciasta, to bardzo się cieszę i zachęcam do upieczenia. Dziękuję i pozdrawiam
UsuńSmakowicie wygląda to ciasto.
OdpowiedzUsuńWitaj! Może zechciałabyś zaprezentować u nas swoje pyszności? strona dopiero się rozwija, ma na celu pomoc w promowaniu postów i zebranie większego grona odbiorców. Zachęcamy również do głosowania na potrawy innych użytkowników za pomocą przycisków: ugotuję/nie ugotuję.
Serdecznie pozdrawiamy!
Dziękuję, bardzo mnie to cieszy. Z przyjemnością przedstawię swoje przepisy, zwłaszcza, że omawiam je krok po kroku. Pozdrawiam
Usuńbardzo apetycznie wygląda :) kokos uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńCieszę się niezmiernie i polecam się na przyszłość :-). Pozdrawiam serdecznie
UsuńIdę na śniadanie, bo inaczej ślinotok zaleje klawiaturę...
OdpowiedzUsuńTak, znam to uczucie - do pewnych przeżyć trzeba się należycie przygotować :-D.
UsuńMam nieśmiałe pytanie: czy faktycznie tylko 20 dkg mąki się dodaje? Upiekłam, było pyszne, ale trochę zakalcowate;)
OdpowiedzUsuńPiekę Twoje "ciasto całoroczne z owocami", najczęściej z ananasem pod pierzynką - jest super!!! Dzięki za te przepisy:)
A tak w ogóle, to wszystkie Twoje wpisy są dla mnie inspirujące.
Serdecznie pozdrawiam
Ela
Bardzo dziękuję za miłe słowa - wszelkie opinie i reakcje (w kwadracikach) są dla mnie bardzo cenne.
UsuńCo do ciasta kokosowego - tak, przepis przewiduje 20 dag mąki. Zakalec mógł powstać z powodu, o którym pisałam (zbyt gruba warstwa ciasta). Jeśli pieczesz na odpowiednio dużej blasze, to być może powodem niedopieczenia była zbyt niska temperatura (ja mam piec gazowy, więc nie bardzo lubię podawać temperaturę) - trzeba ją "wyczuć" samemu, w końcu każdy piekarnik grzeje nieco inaczej. Być może też ciasto powinno piec się nieco dłużej - pod koniec pieczenia po prostu dotknij wierzchu - wyczujesz czy warstwa jest już należycie wysuszona (upieczona).
Witam
OdpowiedzUsuńNiestety moje wyrosło bardzo nierównomiernie, mimo dokładnego trzymania się przepisu i równego rozłożenia na blasze.
Po ok 30 min zaczynał już śmierdzieć przypalony kokos :( i góra jest lekko przypalona. Nie piekłam z termoobiegiem i w temperaturze ok 180 stopni. Ciasto jest dobre ale mnie wyszło mało reprezantycjenie. Może następnym razem ...:) dzięki za przepis
Podane w przepisie temperatury dotyczyły piekarnika gazowego. Od pewnego czasu mam już piekarnik elektryczny i zauważyłam, że chyba wszystkie ciasta pieką się w czasie o 25-30% krótszym i w wyraźnie niższej temperaturze (20-30 stopni mniej). Poza tym każdy piekarnik zachowuje się nieco inaczej - trzeba wyczuć indywidualnie.
UsuńPozdrawiam
Dziękuję bardzo za cenną wskazówkę :) Wesołych i smacznych Świąt !
OdpowiedzUsuńJa również dziękuję :-)
UsuńCiasto przepyszne! Goście zaspokojeni, gospodyni zadowolona. Dodam tylko, że dla mnie osobiście ciut za słodkie, ale to kwestia gustu. Mam piekarnik elektryczny więc moje ciasta piekę w 180 stopniach w funkcji grzania góra - dół (bez termoobiegu!) i tak upiekłam "kokosowe cudo".
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i dziękuję za pyszności:)
Aga z Mierzyna k. Szczecina
Dziękuję i pozdrawiam :-)
UsuńJejku uwielbiam tak dokladnie opisane przepisy!!! Dziękuję, dla mnie - laika w pieczeniu to bardzo pomocne 😊
OdpowiedzUsuńCieszę się, że instrukacja okazała się pomocna :-) Pozdrawiam
Usuń