Jabłecznik dietetyczny |
Jest jednak pewien sposób na złapanie obu srok za ogon. Pieczemy jabłecznik, który nadaje się do bezpośredniego spożycia, a skoro będzie go cała blacha, to zdąży do jutra się przegryźć, skoro musi.
Można by powiedzieć, że jest to jabłecznik oszczędny, zwłaszcza w kwestii nakładu pracy i ilości składników, z jabłkami włącznie. W ostatnim czasie dwukrotnie piekłam to ciasto, tak nam smakowało. A to drugie było znacznie lepsze od pierwszego, ponieważ... Ale wszystko po kolei.
Zacznę od podania składników na ciasto ucierane z jabłkiem i przecierem lub innymi owocami (proporcje na dużą blachę):
- 5 jaj
- 1,5 szklanki cukru
- 2,5 szklanki mąki
- 2 łyżeczki proszku do pieczenia (lekko czubate)
- 2 łyżeczki cukru waniliowego (czubatość wg uznania)
- 0,5 szklanki oleju (100 g)
- 0,5 szklanki wody
oraz
- 1 jabłko obrane i pokrojone na cieniutkie plasterki
- słoik przecieru jabłkowego (400-450 ml)
- ćwierć łyżeczki cynamonu (do przecieru)
- 1 płaska łyżeczka mąki ziemniaczanej (do przecieru)
No, to teza udowodniona! CBDO :-D
Ten jabłecznik można jeść tego samego dnia :-) |
Zatem, jeśli masz 5 jaj, trochę mąki, oleju, cukru i proszku do pieczenia, do tego smętnie "patrzy" na Ciebie zapomniane jabłko, z którym nie wiesz co zrobić (na ciasto za mało, a do zjedzenia nie bardzo, bo np. przywiędło), do tego w szafce szwenda się średniej wielkości słoik przecieru jabłkowego (jeszcze trochę go zostało, a niedługo zacznie się nowa klęska urodzaju), to masz wszystko czego trzeba do upieczenia tego ciasta. Nawet nie musisz mieć zbyt wiele chęci, bo nim się obejrzysz, będziesz zajadać smakowite ciacho i popijać kawką.
No bo co to za robota:
- przygotuj dużą blachę do pieczenia (najlepiej wyłożyć ją folią aluminiową)
- wbij 5 całych jaj do miski,w której będą ubijane
- dodaj pół szklanki cukru i zacznij ubijać (ja korzystam z robota, więc obie ręce mam wolne)
- resztę cukru (szklankę) dosyp w trakcie ubijania jaj na puszystą masę
- odmierz 2,5 szklanki mąki i dodaj 2 czubate łyżeczki proszku
- mąkę z proszkiem przesiej przez sito do masy jajecznej
- dodaj 2 łyżeczki cukru waniliowego
- wymieszaj wszystko dokładnie łyżką
- dodaj olej np. rzepakowy (pół szklanki, czyli ok. 100 g) - nie przekraczaj podanej ilości!
- wymieszaj i dodaj wodę (pół szklanki) i znów wymieszaj
Ciasto gotowe! Ma mieć dość gęstą konsystencję, czyli nie rozlewać się szybko na blasze. Jeśli widzisz, że jednak jest ciut za rzadkie, spokojnie dodaj jedną, a może i dwie łyżki mąki i wymieszaj w misce. Ja odmierzam mąkę specjalną miarką o pojemności 0,5 litra. To wygodniejszy i pewniejszy sposób niż szklanka. Kiedy napełnię plastikową miarkę mąką, stukam lekko dnem o blat, by ta nieco się ubiła. Mąka nasypana ostrożnie do szklanki szybko ją wypełni, ale kiedy nią wstrząsnąć (ze szklanką to trochę trudna sprawa) okazuje się, że szklanka pomieści jeszcze pewną ilość mąki. I właśnie o te trochę chodzi. Dlatego radzę kierować się własnym wyczuciem, a nie tylko przepisem. Jak coś nie gra, zastanów się co to może być i wyreguluj proporcje.
Odmierzanie oleju
Olej, rzecz tłusta, spaskudzi więc szklankę. Ale od czego jest waga kuchenna?
Uruchamiam wagę i stawiam na niej butelkę oleju (bez zakrętki), która waży np. 564 gramy. Naciskam przycisk zerujący wagę i w ten sposób butelka oleju waży zero gram. Zabieram butelkę z wagi i nalewam olej do ciasta na oko (na wadze pojawi się wynik "minus" 564). Co jakiś czas stawiam butelkę na wadze i kontroluję ile zeszło. Dopiero gdy waga wykaże "minus" 95 do 100 g, uznaję, że dodałam do ciasta tyle, ile należy.
Można też postawić na wagę miskę z ciastem, wyzerować i lać olej dopóki nie pojawi się wynik 100 g.
Ze wszech miar polecam wyzerowanie wagi, aby nie pomylić się w dodawaniu :-).
Cynamon
Po pierwsze go lubię, po drugie posiada ważną właściwość - przeciwdziała (naturalnie konserwuje) powstawaniu pleśni. W ciepłe dni warto o tym pamiętać, jeśli pieczemy ciasto, które postoi kilka dni.
Cynamon
Po pierwsze go lubię, po drugie posiada ważną właściwość - przeciwdziała (naturalnie konserwuje) powstawaniu pleśni. W ciepłe dni warto o tym pamiętać, jeśli pieczemy ciasto, które postoi kilka dni.
Ciasto wylej na blachę wyłożoną folią aluminiową lub wysmarowaną tłuszczem i wysypaną bułką tartą lub otrębami. Rozprowadź grzbietem łyżki, by ciasto miało równomierną grubość (zwłaszcza w narożnikach).
Obierz jabłko ze skórki, pokrój na ćwiartki i pozbądź się gniazd nasiennych. Odkrawaj cieniuteńkie plasterki (1-2 mm) i układaj obok siebie na cieście. Zobacz na zdjęciu - tę dużą blachę naprawdę wyłożyłam plasterkami jednego jabłka. Prawdopodobnie była to antonówka o zwięzłym miąższu, który pozwalał się kroić na niemal przeźroczyste plasterki. Można też zetrzeć jabłko na jak największe lecz cienkie plasterki na tarce do ogórków. Trzeba to jednak zrobić na osobnym talerzu, a potem dość precyzyjnie ułożyć na cieście. Ta cienka warstwa jabłka zabezpieczy przed wnikaniem przecieru jabłkowego wgłąb ciasta.
Teraz wyłóż przecier do miseczki, dodaj niewielką ilość cynamonu oraz płaską łyżeczkę mąki ziemniaczanej i wszystko wymieszaj. Nałóż tak przygotowany przecier niewielkimi kleksami na jabłka (najlepiej użyć małej łyżeczki). Ta chwila cierpliwości bardzo się opłaci, ponieważ w ten sposób uda się rozłożyć niedużą ilość przecieru na całej powierzchni ciasta. Potem wystarczy wygładzić całość grzbietem łyżki i ciasto wstawić do piekarnika.
Pieczenie: ok. 40-50 minut w temperaturze 190-220 stopni (dot. piekarnika gazowego), czyli na początku niższa temperatura, a później wyższa.
Kiedy jabłecznik przestygnie można się nim częstować. To dzięki temu, że warstwa jabłkowa jest cienka udaje się ominąć wymóg leżakowania ciasta przez dobę. Wierzch można posypać cukrem pudrem, ale radzę robić to na bieżąco, czyli posypywać tylko porcje przeznaczone do zjedzenia w najbliższym czasie. Warstwa jabłkowa nawet po 2-3 dniach pozostanie wilgotna i szybko wchłonie cukier puder, który będzie raczej dekoracją ciasta niż koniecznością.
Ciasto, o którym dziś opowiedziałam ma bardzo przyjemny smak, lecz oczywiście, można wykorzystać zupełnie inne owoce, byle niezbyt wodniste i ciężkie.
Dlaczego ciasto z przecierem jabłkowym upieczone za pierwszym razem było gorsze niż to drugie? Otóż wówczas nie pożałowałam przecieru (zużyłam ponad litr), a nie zabezpieczyłam ciasta jabłkiem. Podczas pieczenia ucierane ciasto wyrastało, a wrzący przecier zapadał się w ciasto i powstały góry i doliny. Jabłecznik wyglądał bardzo ładnie, ciasto też było smaczne i dopieczone, ale w dolinach zebrało się znacznie więcej masy jabłkowej i akurat mnie to nie odpowiadało.
Natomiast pomysł z cienką warstwą jabłka i przecieru okazał się strzałem w dziesiątkę!
87734
Czuję że od dzisiaj tekst "Nawet suchary zawierają mąkę." będzie moim usprawiedliwieniem dla używania w nadmiarze pszennej mąki w wypiekach :D Genialne!
OdpowiedzUsuńCiasto też mi się podoba, a jak!
Dziękuję bardzo :-). "Wprawa czyni miszcza" - udowadnianie walorów zdrowotnych, dietetycznych i smakowych wszelkich ciach i słodkości idzie mi coraz lepiej :-P. Pozdrawiam i zapraszam
UsuńZnalazłam boga twego zupełnie przypadkiem, jadę sobie na dół jadę, notki czytam i widzę ten przepis. Myślę sobie, przecier jabłkowy czeka juz w lodówce od łohoho i jeszcze dłuzej w sumie nie wiadomo na co, złapałam mikser i dawał do roboty :) Teraz ciacho opala się w piekarniku i zobaczymy :) Mam piekarnik elektryczny i dałam 190 stopni - 45 minut, później bedę kontrolować stopien upieczenia :) Zobaczymy co z tego wyjdzie :P
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że jabłecznik wyjdzie wspaniale. Daj znać czy temperatura 190 stopni była odpowiednia (pod koniec pieczenia zwróć uwagę na stan brzegów ciasta - mogą oznajmić, że już czas). Pozdrawiam serdecznie :-)
UsuńZrobiłam. Następnym razem dam więcej musu. miałam tylko średni taki 300 g słoik i pewnie dlatego wystarczyło 35 minut. Na 10 min przed końcem już obniżałam temperaturę, bo górki ciasta były już mooocno brązowe. Chyba następnym razem spróbuję na 180. Wierzch chyba jeszcze przesmaruję musem po raz drugi aby było bardziej mokre. Dobre, słodkie, babkowe do niedzielnej kawy w sam raz. Pozdrawiam i wgłębiam się w kolejne przepisy.
OdpowiedzUsuńZrobiłam. Ciasto puszyste jak żadne i nawet nie za słodkie. Miałam tylko mniejszy słoik musu taki 300 g i chyba za mało, bo wolałabym aby było bardziej mokre. Może ta zmniejszona ilość musu wpłynęła na to, że był gotowy po 35 minutach. Brzegi ciasta są dobrym wskaźnikiem. U mnie już moooocno brązowe się robiły na 5 min przed końcem więc obniżałam temperaturę. Chyba mój piekarnik daję wyższą niż pokazuje temperaturę więc ustawię następnym razem na 180. Naprawdę szybkie, jak już wszystko miałam wymieszane zaczęłam się zastanawiać, czy aby na 100% już koniec bo coś mi to za szybko poszło... Myślałam, że czegoś nie dodałam. Dobre słodkie, babkowe ciasto do kawy. Pozdrawiam i zgłębiam dalsze przepisy.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że ciasto smakowało. A co do temperatury - staram się zawsze zaznaczać, by dopasować ją indywidualnie (każdy piekarnik jednak piecze inaczej). Pozdrawiam :-)
UsuńPlanuję jutro zabrać się za to ciasto, zobaczymy co mi z tego wyjdzie... ;) bo zazwyczaj wszelkie ciasta z owocami jakie robię na kruchym cieście nie dopiekają się odpowiednio od spodu, a owoce są aż za bardzo dopieczone, ale pocieszam się, że w tym przepisie ciasto nie jest kruche, więc może się uda... zamierzam dodać jabłka i śliwki, bez przecieru, trzymajcie kciuki ;) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńŻółtka jajek mają tłuszczyk ;p
OdpowiedzUsuń"A te półtora szklanki cukru (30 dag), to co to jest przy cieście z kwaskowatym owocem (ja słodziłam przecier dosłownie symbolicznie)? "
OdpowiedzUsuńRozumiem że fakt, iż owoc jest kwaskowaty neutralizuje działanie cukru :) Ciekawe.
"Mąka - no z czegoś trzeba to ciasto zrobić! Nawet suchary zawierają mąkę."
To zrób z mąki razowej/grahamki. Wtedy dopiero będzie można mówić że jest dietetycznie. A cukru max 50g. 30 dag to jakiś kosmos. A jeszcze lepiej stewia. To dopiero by był dietetyczny jabłecznik.
Żeby było jasne - diety odchudzające mam w poważaniu. Ciasto czy potrawa, którą piekę lub gotuję smakuje mnie i moim domownikom. Przepisy tutaj zamieszczane są wyłącznie z tego powodu, bym nie musiała ich wielokrotnie przepisywać / podawać / dyktować swym dzieciom. A to, że ktoś jeszcze czyta te wpisy - to już jego sprawa ;-P.
UsuńJeśli nie dostrzegasz moich żartobliwych podtekstów, to znaczy, że zajrzałaś/eś tu po raz pierwszy. Pozdrawiam.