Było o okach w rosole, czas więc na uszka do wigilijnego barszczu. Tak, wiem, że jeszcze prawie miesiąc do świąt, ale z drugiej strony czas biegnie tak szybko, a nie chcę przedstawiać ich w ostatniej chwili. Moje uszka z grzybami, choć nie są czymś skomplikowanym w wykonaniu, na stole wigilijnym biją rekordy popularności i jako pierwsze znikają nie czekając na niespodziewanego gościa, dla którego, tradycyjnie, dodatkowe nakrycie zawsze jest przygotowane. Uszka i kapusta z grzybami, to jak dotąd dwie, jedynie dwie potrawy postne, które udaje mi się przemycić na stół wigilijny (Wigilię i śniadanie Wielkanocne od lat obchodzimy u Teściów). Ba, zyskały nawet aprobatę Teściowej, która już przyzwyczaiła się do "nowoczesnego" kształtu moich uszek, a nawet ich smaku. Nie, żeby smakowały dziwnie, tylko inaczej niż Jej uszka - te klejone ręcznie w tradycyjnym kształcie, większe, zrobione z grubiej wałkowanego ciasta, inaczej nadziewane, za to także smażone na patelni, a nie gotowane w wodzie.
Dziś napiszę o swoich uszkach, ale tak na wszelki wypadek podam również przepis na te drugie, bo jedne i drugie nobilitowały zwykły barszcz do głównej potrawy wigilijnej, przynajmniej w moim odczuciu. Bez uszek do barszczu to nie Wigilia, to nie święta - zapytaj moich dzieci.
Uszka wigilijne (metoda hurtowa :-) ) |
Kształt moich uszek dość szybko został ustalony - z jednej strony z powodu olbrzymich ilości, jakie trzeba było co roku przygotować, z drugiej strony dzięki zdobytej formie do robienia malutkich, okrągłych pierożków, która ten proces niesłychanie usprawniła, jeśli nie umożliwiła. Bywały bowiem lata, gdy robiliśmy około 500 uszek za jednym podejściem. Było to zajęcie do wykonania w ciągu 2-3 godzin przy udziale zwykle dwóch osób. Oczywiście, samo zrobienie tak dużej ilości uszek to jedno, ale co dalej? Nieodzowną rolę odgrywała tu zamrażarka oraz kilka płaskich talerzy (tacek) mieszczących się w zamrażarce (o czym będzie za chwilę). Ostatnio jednak wystarcza już jakieś 150 sztuk - z tą ilością radzi sobie zamrażalnik lodówki (jako tako opróżniony).
Mówię o tym na wstępie, nim przejdę do przepisu i sposobu wykonania, ponieważ kwestia przechowania w należytym stanie tychże uszek jest bardzo istotna, wręcz kluczowa. Dzięki możliwości zamrożenia uszek, za ich wykonanie bierzemy się przynajmniej 3 dni przed Wigilią. To bardzo dogodne rozłożenie nakładu pracy przedświątecznej. Jeśli pracujesz i/lub przygotowujesz samodzielnie całą Wigilię, z pewnością zabraknie czasu na zrobienie i ukończenie wszystkiego.