Poza rosnącą liczbą odwiedzin komentowanie postów jest (dość) istotną sprawą dla prowadzącego blog. Dzięki funkcji "skomentuj" czytelnicy mają możliwość wyrażenia swojej opinii pod konkretnym postem, co dla autora może stanowić cenną wskazówkę, inspirację, potwierdzić lub zaprzeczyć, że to, co opublikował było interesujące i przydatne. Krótko mówiąc, komentowanie jest formą kontaktu między czytelnikami a autorem bloga. Mała ilość odwiedzin i jeszcze mniejsza komentarzy może świadczyć o tym, że dany blog nie cieszy się popularnością, ani zainteresowaniem, bo: 1/ jest nieciekawy, albo niszowy lub 2/ owszem, zapowiada się, lecz powstał niedawno i nie zdobył jeszcze należytej rzeszy czytelników.
W pierwszym przypadku, autor bloga mógłby spojrzeć bardziej krytycznie na swe dzieło i ocenić, czy jest w stanie zrobić coś, by blog był bardziej interesujący, a jeśli jego tematyka jest niszowa - czy dałoby się go trochę "otworzyć" (lub nie robić nic, pisząc blog dla siebie, tak jak to robię na moim fotoblogu, prowadzonym dla własnej przyjemności :-) ).
W drugim przypadku, autor powinien pracować nadal pisząc ciekawe posty i próbować zdobyć większy rozgłos różnymi sposobami, o których można poczytać (gdy się poszuka).
Ale jednym z nich jest właśnie komentowanie... cudzych blogów. Jeśli wypowiedź jest interesująca i na temat, często zdarza się, że inni czytelnicy zechcą zobaczyć dorobek takiego komentatora i dotrą do jego, być może, arcyciekawego bloga.
Co innego spamowanie, którego banalnym przykładem jest 'komentarz" typu: "Fajny blog! Zajrzyj na mój (tu link)".
I tu kilka słów dla czytelników nieprowadzących bloga, nieświadomych zagrożeń czyhających na blogowiczów (autorów blogów), którzy bronią się przed spamowaniem poprzez: żądanie przepisania kodu lub publikowanie komentarzy po zatwierdzeniu. Wówczas osoba, która napisała komentarz i nie widzi go natychmiast tam, gdzie powinien się znajdować, często przeżywa rozterki: czy komentarz został źle wysłany i przepadł, czy zawiódł internet, czy powodem jest jeszcze coś innego? Niejednokrotnie podejmuje próbę ponownego napisania komentarza, a tu dalej nic! I konsternacja gotowa. A prawda jest taka, że komentarz został prawidłowo wysłany... na adres e-mailowy blogowicza i czeka na jego akceptację. Kiedy ja otrzymuję taki mail mam trzy możliwości: opublikować, usunąć lub oznaczyć jako spam (i też się nie ukaże na blogu). Przysłanej wiadomości (komentarza) nie można zmienić, ani opublikować częściowo. Trzeba ją albo zaakceptować (i opublikować), albo odrzucić i nie ujrzy ona światła dziennego. I to właśnie trzeba robić ze spamami.
Tutaj kilka słów wytłumaczenia.
Blog częściej odwiedzany znacznie łatwiej można odnaleźć w wyszukiwarkach. Jest to korzystne i dla jego autora i dla czytelników, którzy mogą wrócić na kiedyś przeglądany blog, którego nazwy jednak zapomnieli, ale pamiętają jakąś frazę z postu lub chociażby interesujący ich temat.
Z kolei taki blog (z większym ruchem odwiedzin) jest jednocześnie bardziej narażony na wizyty spamerów, w większości przypadków robotów, którzy rozsiewają linki do swoich stron. Kliknięcie w takiego linka może z kolei wiązać się ze złapaniem wirusa na swój komputer lub natknięcia się na strony pornograficzne i inne, na które wcale nie chcielibyśmy zaglądać. Wiem, o czym mówię. Całkiem niedawno, w ciągu jednego dnia przeżyłam atak robotów, które "obrzuciły" jeden (powtarzam: jeden!) z moich postów ponad trzydziestoma spamami. Nie mówiąc o tym, że ogólnie biorąc, podobnych spamów było już ze 200. Z kolei, na moim niszowym fotoblogu o znikomej frekwencji, jak dotąd zdarzył się tylko jeden spam i to w całej historii mego zaChwycania się Chwilami :-) .
Są jeszcze inne konsekwencje wynikające z braku kontroli nad publikowanymi komentarzami. Otóż, blog, na którym pojawiły się groźne lub bardzo niegrzeczne linki, może zostać... usunięty(!!) przez administratora witryny, ponieważ będzie on potraktowany jak źródło zarazy (naruszenie regulaminu), które należy odciąć i zniszczyć.
Przed tego typu atakami można bronić się tylko ww. sposobami: albo żądać przepisania kodu z obrazka (roboty, póki co, nie potrafią temu podołać), albo osobiście zatwierdzać (lub usuwać) każdy komentarz przed opublikowaniem. Mnie odpowiada bardziej ta druga opcja, choć z pierwszej korzystałam niedawno w czasie mojej nieobecności, o czym pisałam w poprzednim poście.
Wszystkich komentujących proszę zatem o zrozumienie i zachęcam do aktywności.
Na koniec przypomnę bloggerom jak wstawić najprostszy gadżet "Ostatnie komentarze", który można umieścić np. na bocznym pasku strony. Jego zaletą jest prosta instalacja oraz to, że klikając w link autora komentarza, automatycznie przenosimy się do postu, którego komentarz dotyczy.
Ścieżka instalacji gadżetu "Lista (ostatnich) komentarzy" jest następująca (dotyczy Bloggera):
- Układ
- Dodaj gadżet
- Więcej gadżetów
- wpisz lub wklej nazwę: Top Comments i wyszukaj
- dostosuj: np. zmień nazwę, wielkość czcionki w pikselach, ilość komentarzy, długość komentarza (ilość znaków)
- Zapisz
Gadżet "Top Comments" w Bloggrze |
179.520
A jak jest miło właścicielowi bloga, gdy pojawia się komentarz! :) Fajny post, od razu dodałam sobie funkcję "ostatnich komentarzy". Zobaczymy, jak się sprawdzi :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że gadżet się przydał - myślę, że dobrze się sprawdzi. Dziękuję za odwiedziny i komentarz :-). Pozdrawiam
Usuń