piątek, 31 maja 2013

Sos na zasmażce dla każdego


Gotowanie sosu na zasmażce

Sos na zasmażce zawiera mąkę, która, nie rozumiem czemu, budzi sporo kontrowersji. OK., mąka to jedna z tych białych śmierci, bez których moje życie byłoby strasznie jałowe (no bo jak - ciacho bez mąki i cukru? To niby z czego miałoby być, żeby nadal było ciachem??). Na usprawiedliwienie mam tyle, że mąki do zagęszczenia użyję niewiele, za to sos będzie konkretny. Nie wodnisty i spływający ze wszystkiego na dno talerza lub wsiąkający w np. pyzy drożdżowe czy ziemniaki puree, czyniąc z nich niezbyt apetyczną papkę.
Właściwie o przygotowywaniu sosu już pisałam tutaj, tyle, że nie było zdjęć. Niedawno udało mi się sfotografować cały proces gotowania sosu pomidorowego, zdjęcia przedstawiają wszystkie etapy po kolei, więc ograniczę się tylko do kilku słów komentarza  (zdjęcia czytamy od lewej do prawej z małymi zawijasami :-). Zaznaczam, że inne sosy na zasmażce robi się bardzo podobnie.

Opis zdjęć dotyczących przygotowania sosu na zasmażce (tu: pomidorowego):



wtorek, 28 maja 2013

Mikrofalówka - demon w kuchni


Jest się czego bać?

Powiedzmy sobie otwarcie: życie to śmiertelna choroba, której finał w pewnym stopniu możemy odsunąć w czasie, a przynajmniej w to wierzyć unikając, w miarę możliwości, niekorzystnych (szkodliwych, trujących, zabójczych) czynników, o których działaniu wiemy i jesteśmy przekonani. Tylko czy jest to możliwe?? Ja osobiście w to wątpię, żyję tu i teraz, w takiej, a nie innej rzeczywistości mając nieco(?!) ograniczone możliwości wyboru. Zanieczyszczenie powietrza, wysoko przetworzona żywność pełna chemicznych konserwantów, promieniowania, skażenia, zażywanie kombinacji leków to pierwsze z brzegu czynniki szkodliwe dla życia i zdrowia. A każdy z Was z pewnością dorzuci coś jeszcze.
Do grona tychże negatywnych czynników wielu zalicza korzystanie z kuchenki mikrofalowej. Zagorzałych przeciwników tych urządzeń uprasza się o natychmiastowe pozbycie się telefonów komórkowych (wykorzystują promieniowanie elektromagnetyczne w zakresie fal mikrofalowych!), suszarek do włosów, telewizorów, komputerów, a najlepiej wszelkiej elektroniki oraz pożegnanie się z używkami, gdyż wszystko to (i jeszcze duuużo więcej) jest bardzo niezdrowe. Ponadto doradzam ewakuację na koniec świata (gdzież on?), by zminimalizować wpływ promieniowań stacji bazowych telefonii komórkowej i móc oddychać powietrzem wolnym od wszelkich zanieczyszczeń oraz spożywać płody ziemi nie tknięte chemią. Oczywiście, ewakuacja powinna odbyć się z poszanowaniem ekologii - najlepiej na piechotę (ewentualnie zaprzęgiem), no bo wiadomo: samochód emituje szkodliwe spaliny, a przecież nie chcemy nikomu, a zwłaszcza sobie zaszkodzić, prawda?
Co to, to nie? Ano właśnie! Zatem sami godzicie się na kompromis, tak jak i ja! Prawda jest taka, że gdzie się człowiek nie obróci, to coś go podtruwa, nie mówiąc o tym, że człek, tak sam z siebie, lubi igrać z przysłowiowym ogniem (wie, że czegoś nie powinien robić, ale lubi, więc zawsze znajdzie jakieś wytłumaczenie).

niedziela, 26 maja 2013

Kurczak z warzywami - szybko i po chińsku


Kurczak z warzywami po chińsku

Bardzo polubiłam kuchnię chińską, zwłaszcza jej aromatyczne przyprawy. Dobrych parę lat temu trafiłam na skromną, ale sympatyczną knajpkę z pyszną i niedrogą kuchnią orientalną (polecam), prowadzoną przez Wietnamczyków. Uwielbiam od czasu do czasu chodzić tam na obiad (plus "obowiązkowy" deser w postaci ananasów w cieście polanych syropem anyżowym i posypanych wiórkami kokosowymi. Ach!). Dopiero wtedy poznałam smaki, aromaty i pikantność kuchni orientalnej, która i tak jest przystosowana dla podniebienia Europejczyków (delikatniejsza). Czasem sama próbowałam coś upichcić w stylu chińskiej kuchni, ale działając na wyczucie, bez znajomości tamtejszych przypraw, ich właściwości i zastosowania, za każdym razem wychodził mi inny smak, albo danie wypadało wręcz mdło. Smakować smakowało, ale przygotowując tego typu jedzenie nigdy nie miałam pewności czy właściwie dobrałam wszystkie składniki oraz przyprawy - w należytej ilości i proporcji. Jeszcze wcześniej stosowałam Fix do potraw chińskich (Knorr), ale jest tam tylko niewielka ilość suszonych warzyw i grzybów, czyli wychodził ryż z kurczakiem o smaku chińskim. Zaznaczam, że fix jest OK, ale dla mnie było to za mało (zwłaszcza smaku i warzyw).
Aż pewnego dnia...

Kurczaka (indyka, schab, tofu) z warzywami po chińsku doskonale przyprawionego można łatwo wyczarować w niedługim czasie 

niedziela, 19 maja 2013

Murzynek ekspresowy z przecierem jabłkowym




Wiosna w pełni, kwiaty jabłoni dawno już zapylone, tylko patrzeć jak zaczną dojrzewać jabłka i znów nadejdzie klęska urodzaju. Z zeszłorocznych zapraw zostało mi jeszcze parę(!) słoików musu jabłkowego, chwytam się więc wszelkich sposobów, by wykorzystać ten smaczny i niedrogi przetwór (we własnym wykonaniu, oczywiście!). Z pewnych powodów, które wyjaśnię za czas jakiś, nie mam możliwości ku temu, by piec bardziej wyrafinowane ciasta. Żyć jednak trzeba, a kawa bez ciacha to dzień stracony, chwilowo jest więc stała okazja do sięgania po przepisy na ciasta jednogarnkowe, czyli takie, w których wszystko co potrzebne wrzucam do jednej miski, mieszam i wylewam do formy. Sztandarowym i najchętniej pieczonym obecnie przeze mnie ciastem jest "transformers". Co mam, to dodaję do ciasta bazy - raz mak, raz wiórki kokosowe, to znów dżem i kakao, albo rozdrobnione orzechy i bakalie itd., co tylko przyjdzie mi do głowy. I tak za każdym razem ciasto inaczej smakuje, więc urozmaicenie jest jak się patrzy.
Tym razem jednak upiekłam murzynek z dodatkiem przecieru jabłkowego i daję słowo - był boski! Smakował jak murzynek, nie jak jabłecznik i do tego spokojnie nadawałby się do przełożenia jakimś kremem (kawowy, czekoladowy?) i "poszedłby" jako tort na imprezę. Będę o tym pamiętać przy następnej okazji, ale tymczasem opowiem o zwykłym murzynku posypanym cukrem pudrem, czyli wersji sauté.
Padł w trzy dni, to znaczy dzisiaj, ale też dopiero dziś natchnęło mnie, by go uwiecznić dla potomnych. Stąd zdjęcie (którego mogłoby nie być, bo każdy chyba wie jak wygląda ciasto murzynek) przedstawia nader skromną resztkę onegoż wypieku, który do ostatniego okruszka zachował świeżość i sprężystość, o bajecznym smaku nie wspominając.

środa, 15 maja 2013

O naczyniach do mikrofalówki



W ciągu ostatnich kilkunastu lat kuchenki mikrofalowe rozgościły się w wielu domach na dobre i stały się niemal nieodzownym wyposażeniem kuchni. Uważam, że słusznie, ponieważ mają wiele zalet, bo m.in. umożliwiają:

  • rozmrażanie żywności (mięso, owoce, warzywa, pieczywo, półprodukty)
  • podgrzewanie gotowych potraw
  • gotowanie dań mięsnych, warzywnych, a nawet owocowych przy lepszym zachowaniu walorów smakowych i wartości odżywczych
  • skrócenie czasu przygotowywania posiłków

Ja korzystam z kuchenki mikrofalowej na co dzień w różnych celach: podgrzewam mleko do czekolady na gorąco lub do kakao (już zapomniałam co to jest kipienie i przypalanie mleka!), rozmrażam mięso czy kiełbasę (gdy zapomnę lub nie mogę wyjąć zawczasu z zamrażalnika), podgrzewam porcje obiadu (każdy może jeść ciepły obiad, niezależnie o której godzinie wróci do domu), wcześniej przygotowane smażone pieczarki (np. do kotletów schabowych), gotuję filet rybny (np. do galartu), gotuję mrożone warzywa na sałatkę (wystarczy dodać 2 łyżki wody, które wyparują w czasie gotowania; nic więc nie odlewam), mogę przygotować hamburgera czy hot doga (ale parówkę gotuję w wodzie!), a nieraz bywało, że i szaszłyki lub boczek piekłam na ruszcie itd.

piątek, 10 maja 2013

Pięknie dziękuję


Wielkie podziękowanie

W chwili zakończenia konkursu, czyli dziś późnym wieczorem, będę raczej zajęta innymi sprawami, dlatego zawczasu przygotowałam dla wszystkich, którzy oddali swój głos na ten blog (a może ktoś jeszcze zechce zagłosować do godziny 23:00), Wieeelkie Podziękowanie.
Ten kwiatek jest dla Was, Kochani  :-) .  Bardzo Wam wszystkim dziękuję. Tym, którzy oddali głos na mój blog oraz tym, którzy polubili go na FB (na chwilę obecną - już 15 osób).
Nieważny wynik, ważne było (jest) Wasze działanie. Przynajmniej mam poczucie, że przegrywam z klasą :-).

Dodatkowo wzięłam udział w konkursie pt. Co może być inspiracją do pisania bloga?


Wypad nad morze - lista




Już dawno nie miałam ku temu sposobności, ale jutro właśnie się nadarza - trzydniowy wypad nad morze. Bałtyckie, zaznaczam, bo to nie bez znaczenia. I to akurat w maju, w okolicach zimnych ogrodników. Czy się to sprawdzi, zobaczymy, niemniej zabezpieczyć się przed chłodem, porywistym wiatrem, wilgocią, ale i ostrym słońcem - po prostu trzeba.
Wypad jest krótki, można by rzec delegacyjny - nie ma możliwości przełożenia terminu, wydłużenia pobytu: wyjazd w sobotę rano, powrót w poniedziałek wieczorem.
Ale wyjazd, to wyjazd - spanie w innym miejscu, w nie do końca znanych warunkach (będzie ogrzewanie czy nie?). No i jakąś odzież trzeba zabrać ze sobą, by móc przejść się po plaży, choćby nawet była sztormowa pogoda. Coś też trzeba mieć na przebranie, gdyby przyszła ochota przejść się do miasteczka na gofra z bitą śmietaną (obowiązkowy punkt programu).
Zatem co zabrać ze sobą na niby krótki wyjazd, ale jednak trzydniowy pobyt poza domem?
Już wiele lat temu spisałam sobie listę pt. "Wypad nad morze. 3-4 dni pobytu". Sięgnęłam po nią właśnie, czytam i pewnie się wg niej spakuję. Oczywiście, jedziemy samochodem.

Lista "Wypad nad morze (3-4 dni)":

środa, 8 maja 2013

Proszę o głos!


Którego tu wybrać?

Czuję się nieswojo załatwiając własne sprawy, bo to jednak krępujące. Ale czasem trzeba się przemóc, zwłaszcza, że czas nagli ! Bez Twojego wsparcia się nie obędzie! Sprawa ma się tak:
Zgłosiłam swój blog do konkursu na Blog Miesiąca. W związku z tym po prawej stronie mojego blogu umieściłam banerek z kwiatkami, w który trzeba kliknąć, by przejść do strony, a tam anonimowo zagłosować.
Mój blog konkuruje z 22 innymi blogami o różnej tematyce. W chwili obecnej otrzymał 27 głosów.
Bardzo dziękuję za dotychczasowe poparcie, ale... proszę o większe. Rywalizacja jest spora (prowadzący w rankingu blog zdobył już ponad sto głosów, a mój zajmuje obecnie siódme miejsce (niedawno był na szóstym).
Czemu jest tak słabo, zastanawiam się. Z jednej strony bardzo wzrosła klikalność, otrzymuję również sygnały o Waszej sympatii dla bloga "Inspirująca codzienność", zarówno w komentarzach, jak i w e-mailach, przybywa osób, które polubiły Fanpage bloga. Bardzo mnie to cieszy i dodaje skrzydeł. Zatem co?
To chyba  jednak ja nawaliłam nie trąbiąc należycie i zawczasu o konkursie i o tym, jak można na niego zagłosować. I że liczę na Twój głos.
Może jednak uda mi się zachęcić Cię do wzięcia udziału w głosowaniu, które kończy się  10 maja (piątek) o godzinie 23:00.


poniedziałek, 6 maja 2013

Karkówka z grilla


Karkówka z grilla. Grillowanie w plenerze

Było cudnie. Ostatnia sobota i niedziela, dni bardzo pogodne i ciepłe, pozwoliły mi wreszcie ruszyć do mojej letniej posiadłości z całym ekwipunkiem. Zatem ogłaszam, że sezon grillowy został otwarty!
W moim lesie niemal wszystko się zazieleniło, pachniało lub śpiewało, w każdym razie obudziło się do życia na swój sposób. Wybrałam się na długi spacer po okolicy, by odwiedzić miejsca, na których znalazłam rośliny, obiekty moich ubiegłorocznych polowań z aparatem fotograficznym. Zrobiłam mnóstwo nowych zdjęć (przedstawiam je tutaj).
Ale teraz podam przepis na marynatę do mięsa, które później będzie grillowane. Proporcja jest przewidziana na ok. 0,8-1 kg mięsa. Ja w ten sposób marynuję karkówkę (wieprzową lub wołową). Marynatę przygotowuję wieczorem, w przeddzień grillowania, nacieram nią płaty mięsa (które można lekko rozbić tłuczkiem) i wkładam do szczelnie zamykanego pojemnika, a następnie odstawiam do lodówki na całą noc.
Kiedy wszystko, co jest potrzebne na wypad do lasu (moja lista "Na grilla") jest przygotowane, wyjmuję pudełko z mięsem z lodówki, pakuję do kosza i jedziemy. Gdy nadejdzie pora na grillowanie, gotowe i należycie przyprawione mięso wystarczy rozłożyć na ruszcie i opiekać przez około 10 do 15 minut. Najlepiej w pierwszej fazie grillowania, mięso po 2-3 minutach obrócić, by opiekło się (ścięło) z obu stron, tak jak to się robi na patelni. Przy grillowaniu bardzo ważny jest dobry żar, dlatego węgla nie należy żałować. W przypadku (naszego) grilla przenośnego najlepiej sprawdza się węgiel drzewny. Jeden do dwóch worków węgla wystarczą na cały sezon.

Karkówka z grilla

Oto przepis na pyszną marynatę do mięsa na grilla:


czwartek, 2 maja 2013

Dietetyczny jabłecznik


Jabłecznik dietetyczny
Wiecie jak to jest z jabłecznikiem i sernikiem, prawda? Najlepsze są dopiero następnego dnia, i jeszcze następnego i jeszcze nastę... jak coś zostanie! To dlatego, że masa serowa czy jabłkowa musi dobrze się oziębić i odpowiednio opaść, ustać i okrzepnąć i przegryźć. Przedwcześnie napoczęty sernik lub jabłecznik wcale nie zachwyci smakiem, ani konsystencją. Kto nie wierzy, niech przeprowadzi doświadczenie (ja jestem już po :-D ). Zatem czym okrasić popołudniową kawkę pierwszego dnia, zwłaszcza, gdy czując zapach świeżo upieczonego jabłecznika, nie wiedzieć czemu, nabieramy podejrzeń (graniczących z pewnością), że żywi nie doczekamy następnego ranka? Najprostszą odpowiedzią jest: upiecz inne ciasto.
Jest jednak pewien sposób na złapanie obu srok za ogon. Pieczemy jabłecznik, który nadaje się do bezpośredniego spożycia, a skoro będzie go cała blacha, to zdąży do jutra się przegryźć, skoro musi.
Można by powiedzieć, że jest to jabłecznik oszczędny, zwłaszcza w kwestii nakładu pracy i ilości składników, z jabłkami włącznie. W ostatnim czasie dwukrotnie piekłam to ciasto, tak nam smakowało. A to drugie było znacznie lepsze od pierwszego, ponieważ... Ale wszystko po kolei.
Zacznę od podania składników na ciasto ucierane z jabłkiem i przecierem lub innymi owocami (proporcje na dużą blachę):