niedziela, 27 października 2013

Wszędobylskie uszy



Wybierając się (dobrowolnie) na obczyznę planowałam wybyczyć się na leżaku przy basenie w otoczeniu egzotycznej roślinności przez calusieńkie dwa tygodnie, a jedyne co chciałam przeczytać to to, które miejsce mam w samolocie (czy aby przy oknie i czy nie wypadnie na skrzydle - please!). Z tego powodu nie zabrałam ze sobą żadnej prasy, ani książki, jeno duży notatnik i długopis - ot, gdyby wena mnie naszła i trza byłoby spisać czym mnie olśniła. Wytrzymałam długo, nareszcie przykładnie opaliłam przednią część ciała zamiast przeciwległej, którą to zawsze (jeśli pogoda dopisuje) osmalę nad swojskim Bałtykiem - wszystko dlatego, że tam leżę na brzuchu i czytam, i czytam. Tym razem nastawiłam się na odbiór bieżących bodźców, obserwacje i ewentualnie nasłuch. Jednak po upływie tygodnia, coś zaczęło mnie jakby uwierać, dokuczać, gnębić.

Kątem oka dostrzegłam regał z czasopismami w wielkiej sali recepcyjnej i choć był po przeciwległej stronie, po chwili już przerzucałam stosy najróżniejszych gazet i kolorowych pism pozostawionych przez poprzednich gości hotelu. Była to niemal wieża Babel, ale w końcu znalazłam jedną, jedyną polską gazetę, a mianowicie Wprost nr 20/2013.
Niespecjalnie pasjonuję się polityką i politykami, ale interesują mnie różne sprawy i zależności, toteż z wielkim zainteresowaniem przeczytałam artykuł Macieja Jarkowca pt. "Świat na podsłuchu". O, jak to dobrze, że teraz wszystko jest w internecie - właśnie znalazłam ponownie ten artykuł. Tylko po co, w takim razie, robiłam notatki, tam na egipskiej ziemi??  Do lektury oryginału zachęcam, ale skoro już wzięłam się za ten temat, to dodam to i owo, a możliwe nawet, że do czytania zachęcę (lub wyręczę).
Zwracam więc uwagę, że o totalnym podsłuchiwaniu zrobiło się głośno w ostatnich dniach (mamy koniec października), ale pisał o tym ww. autor gdzieś w połowie... maja. Oto drobny przykład na to, że gdy sprawa dotyczy maluczkich - to głucha cisza (pod artykułem nie ma ani jednego komentarza), a gdy dobrać się do wielkich - nagle wybucha afera. Nawiasem mówiąc, źródło oburzenia i frustracji głów państw i polityków nie tkwi w samym podsłuchiwaniu przez USA, lecz w poczuciu bezsilności wymieszanym z chętką na dostęp do takiegoż systemu szpiegowskiego.

Oto streszczenie artykułu:
Żyjemy w erze totalnego i nieprzerwanego podsłuchu.
Od wielu lat trwa podsłuchiwanie wszystkich obywateli USA.
Nagrywane jest wszystko: rozmowy telefoniczne, e-maile, wypowiedzi na forach, słowem wszelka komunikacja cyfrowa. Jej odtworzenie nie stwarza już żadnego problemu.
Rząd USA rejestruje każdą rozmowę telefoniczną, dyskusję na czacie, e-maile, wyszukiwania na Google, transakcje bankowe, zakupy kartą kredytową. Wszystko.
Początkowo nie tak miało to wyglądać. Pod koniec XX wieku Bill Binney, as matematyki (wywiad USA) wraz ze swoim zespołem opracował system (Thin Thread) filtrujący informacje (z połączeń telefonicznych, adresów IP) - wyłapywanie i szyfrowanie tych istotnych, reszta do kosza. Wówczas tylko nakaz sądowy upoważniał do rozszyfrowania zapisów oraz zastosowania podsłuchu. System miał być zainstalowany także w Pakistanie i Afganistanie (ale nie został) i wg Binney`a nie doszłoby wówczas do zamachów z 11 września.
Po zamachach Binney został odsunięty od stworzonego przez siebie systemu, ale wkrótce dowiedział się dlaczego: NSA (Agencja Bezpieczeństwa Narodowego) zaczęła podsłuchiwać obywateli... bez wymaganych nakazów (pozwolił na to George B.).
I tak system TT ogołocono z funkcji szyfrującej i zaczął on pobierać wszystkie dane cyfrowe, które znalazły się w jego zasięgu. Zadbano też o to, by zasięg był jak największy (powstały tajne pokoje u wszystkich największych operatorów w kraju zarządzających ponad 90 proc. telefonicznej i internetowej komunikacji).
Prawdopodobnie już od września br. działa tajne Centrum Danych usytuowane w stanie Utah wybudowane na pustyni za 2 miliardy dolarów. Służyć ma ono do przechowywania i analizy nieograniczonej(!!) ilości danych (wszelkich informacji cyfrowych).

Wszędobylskie uszy - wszyscy jesteśmy na podsłuchu. Takie czasy


W skrócie to tyle.
Ja ze swej strony mogę potwierdzić działanie tego systemu. Mamy rodzinę w Stanach i od czasu do czasu kontaktowaliśmy się telefonicznie. Gdy w rozmowie padło coś (bezpośrednio) na temat zamachów (przypuszczam słowa-klucze), połączenie było natychmiast przerywane...

Nie bądźmy naiwni. Ludzkość zmierza do zbudowania państwa orwellowskiego: kamery na ulicach, w sklepach, wszelkich miejscach publicznych, aktywność w internecie, korzystanie z wynalazku Grahama Bella, czipy w kartach płatniczych, paszportach itp., zaczipowane psy i zaczipowani ludzie (wierzyć mi się nie chce, ale podobno w USA to wprowadzają na szeroką skalę).
Mamy coraz mniejsze pole manewru by wmieszać się w tłum, zniknąć, pozostać anonimowi - zachować prywatność.
Rosną szanse na coraz szybsze i sprawniejsze ustalenie miejsca naszego pobytu co do sekundy (w wymiarze geograficznym i czasowym), określenia naszych upodobań, profilu osobowości czy statusu materialnego. Jeszcze trochę, a czip "zachęci" nas do określonych zachowań i powiedzenie, że od myślenia głowa może rozboleć, wkrótce nabierze nieco innego, bardziej dosłownego, znaczenia.

Słyszałam, że gdzieś - het, daleko, psy nie opuszczają parceli swoich właścicieli, mimo, że te nie są ogrodzone. Najbardziej jazgoczący czy rozjuszony czworonóg, zbliżając się do niewidzialnej granicy posesji, zatrzymuje się jak wryty i z poczuciem silnego dyskomfortu (bólu) wraca skąd przyszedł nie robiąc krzywdy przechodniowi. Niektóre nawet w ogóle nie szczekają - coś je hamuje.
Ach, te czipy!
Niczego nie można być pewnym - dziś niemal każdy może Cię podsłuchać, zarejestrować, posiąść tajemnice. Nie jesteś anonimowy, mimo, że piszesz anonimy - wszystko jest do ustalenia.
Strzeż się (swojej prywatności), kontroluj, uważaj, nie udostępniaj na lewo i prawo swych danych osobowych, nie mów zbyt wiele, nie szastaj słowami, nie licz na dyskrecję. Odpowiadasz za wszystko co uczynisz, o wiele bardziej niż się Tobie wydaje.Twoje własne słowa mogą zostać wykorzystane przeciw Tobie.
Ale czipa, który będzie sterował moim tokiem myślenia - nie zniosę.

Człowiek jest wielki, potrafi dokonać epokowych odkryć w imię postępu, nauki, dobra ludzkości - w szlachetnym celu.
Żaden z wynalazców, jak choćby systemu TT, czipa czy bomby atomowej nie przypuszczali, że inni ludzie w TAKI SPOSÓB wykorzystają to, co stworzyli.
281 350

  

1 komentarz:

  1. Świat stanął na głowie i albo zachowamy spokój albo zaczniemy się bać...ci,którzy są świadomi co się wokół nich dzieje.

    OdpowiedzUsuń