Paszteciki a'la pizza z ciasta francuskiego (nadzienie: cienka parówka, sos pomidorowy, żółty ser, przyprawy) |
Były upały? Były. To i jeść się nie chciało. Ot, jakaś tam przekąska i dużo picia zupełnie wystarczyło.
Dwa dni tak przeleciały, ale trzeciego dnia po południu upał nagle ustał, niebo się zachmurzyło i poczułam nadciągający głód. Nie byłam na to przygotowana, nie zaplanowałam żadnego obiadu, licząc na to, że trochę winogron i truskawek oraz chłodna mizeria załatwią sprawę "konkretnych" posiłków do końca dnia. Akurat cały dzień byłam sama w domu - nie chciało mi się niczego gotować, choć planowałam upiec szybkie ciasto. Niestety, podstępna grelina zaatakowała mnie znienacka. Co to za nikczemne stworzenie pisałam już kiedyś. Wiedziałam zatem, że sytuacja wkrótce stanie się krytyczna. Nie dość, że opętała mnie ochota na coś konkretnego (i to zaraz), to na myśl o tym, że planowane ciasto będzie się piekło ze 40 minut, a potem jeszcze stygło przez co najmniej drugie tyle - normalnie mnie osłabiło!
Wyjęłam dwie (ostatnie) cienkie parówki z zamrażalnika planując zjeść je choćby z chlebem i musztardą. Na wszelki wypadek zajrzałam do lodówki w poszukiwaniu czegokolwiek i oto znalazłam rulonik gotowego ciasta francuskiego kupiony z przeznaczeniem na pizzę. No, no, a gdyby tak wykorzystać je i do obiadu i do podwieczorku? Grelina okazała się niezrównanym inspiratorem (mogę potwierdzić wyniki badań naukowców, z których wynika, że lekki głód [czy może raczej stan pomiędzy głodem a sytością] mobilizuje intelekt do efektywniejszego myślenia i lepszego zapamiętywania). Pomysł na szybki obiad i podwieczorek narodził się zatem naturalnie i błyskawicznie.
Z gotowego ciasta francuskiego w niespełna 25 minut wyczarowałam sycący obiad i pyszny podwieczorek dla 1 osoby :-) |