|
Lodówkę umyj zimą! |
Popytajcie Wasze mamy lub babcie, jak to było z lodówkami z poprzedniej epoki, zdobytymi nierzadko w spekulacyjnych okolicznościach ustrojowych, które trzeba było rozmrażać co miesiąc, maksymalnie półtora. Jesteście w stanie wyobrazić sobie tę mordęgę?? Miesiąc w miesiąc, upał nie upał, świątek czy piątek - trzeba było pół dnia poświęcić!? Dzisiejsze lodówki mają funkcję automatycznego odszraniania i odmrażania, robią to po cichutku, nawet nie wiesz kiedy. No i z prądu korzystają z większym umiarem, nie mówiąc już o dodatkowych wodotryskach typu kostkarka do lodu, półka na butelki, szuflada do szybkiego zamrażania itp., więc naprawdę są cacy. Co nie znaczy, że nie trzeba ich umyć, oczyścić, odświeżyć, choć raz do roku. Poza tym szron potrafi rozkładać się nierównomiernie, z czym funkcja automatyczna może sobie nie radzić, a wtedy? Zużycie prądu znacząco rośnie - już półcentymetrowa warstwa lodu w zamrażalniku powoduje zwiększenie zapotrzebowania na energię aż do 10 % ! Przy trzech centymetrach, Wasza lodówka żre tyle samo co stary Polar, jeśli nie więcej! Tak to!
Jak napomknęłam niedawno,
zbliżają się święta, nadchodzi więc czas gromadzenia produktów, mrożenia mnóstwa uszek z grzybami (to u mnie!), a chwilę później przechowywania świątecznych potraw. Na dworze zimnisko, ale co tam, wykorzystajmy je jako sprzymierzeńca w przedsięwzięciu "Jak umyć lodówkę w try miga": ekolodzy się ucieszą, miejsce się zrobi, no i będzie okazja do remanentu, którego wyniki mogą zadziwić nawet Wasze matki i babki, co niejedno już widziały
:-) . Może się okazać, iż do końca postu mogłybyście wykarmić zastęp harcerzy lub... rzeczonych kotów.
Właśnie wczoraj TO zrobiłam, wrażenia mam
znów świeże(!), podzielę się więc nimi, by zachęcić Cię do szybkiego i sprawnego przeprowadzenia pożytecznej akcji "Lodówka", podczas której będziesz miała czas na zasłużoną kawkę (i ciacho, jeśli upiekłaś zawczasu).