Wakacyjny pobyt w hotelu, w którym goszczą ludzie różnych nacji to dogodna okazja, by być wśród ludzi i jakby nie być, obserwować ich (od niechcenia) z nieco dalszej, niezobowiązującej perspektywy, posłuchać obcej mowy i spróbować inaczej niż zwykle pojąć (odgadnąć) o czym mówią, myślą i jacy są. Pierwszą i najłatwiejszą sprawą, która rzuca się w oczy to ogólny wygląd - ubiór, typ urody, fryzura, postura, kolczyki, tatuaże, potem uwagę przyciąga mimika, śmiech, barwa głosu, mowa ciała, wyraz twarzy, wreszcie obraz, choćby cząstki duszy wyzierający ze spojrzenia.
Też tak masz? Widzisz kogoś po raz pierwszy w życiu, i choć do końca tego nie rozumiesz, z czego TO bierze się, a bierze się błyskawicznie i melduje, jeszcze nim rozum dokona oceny, że spotkana i przez moment zarejestrowana zmysłami osoba jest/nie jest w Twoim guście, budzi sympatię/odstręcza lub zabija ćwieka - nie wiesz co myśleć, prawdopodobnie w skutek odbierania zaskakujących komunikatów i rutynowego, choć podświadomego wyciągania, sprzecznych w rezultacie, wniosków.
Właśnie takie zajęcie obserwacyjne (w skali mikro i ad hoc) oraz podjęcie, choćby próby zanalizowania swoich wrażeń na temat przelotnie napotkanych ludzi wybrałam sobie w czasie ostatniego pobytu na wakacjach (nie zabrałam gazet, tak?).
Opowiem dziś o dwóch takich obserwacjach - sama jestem ciekawa jak tamte odczucia i myśli ubiorę w słowa i czy wnioski z tych doświadczeń warte są jakiejkolwiek uwagi?
|
Drzemiący Adonis |
Lubię patrzeć na urodziwych ludzi (płeć obojętna). Może drzemie we mnie jeszcze dawno zarzucona chętka na malowanie, a może to tylko instynktowna wrażliwość oka na piękno i harmonię, wspomnienie kontemplowanych kiedyś rzeźb i obrazów? Pewnie wszystko po trochu, nieważne.
Ujrzałam go na plaży, gdy zmierzał boso pod prysznic po kąpieli w morzu. Opalony na złocisty brąz, smukły, harmonijnie zbudowany, wysoki, przystojny młodzieniec. Możliwe, że nie do końca zachwyciłby Michała Anioła, który wolałby bardziej muskularnego modela, ale z pewnością zatrzymałby na nim wzrok. Zobaczyłam wszystko naraz: jego spokojną, zrelaksowaną twarz o regularnych rysach, kształtną głowę, duże ciemnobrązowe oczy, oprawione piękną linią brwi, subtelne kości policzkowe, prosty nieskazitelny nos, doskonałą linię ust i podbródka - jeśli nie Anioła, to zachwyciłby Botticellego!
Za nim szła szczupła (chudawa) dziewczyna o bladej cerze, zupełnie przeciętna, szara mysz, niestety.