Mizeria z zielonych ogórków |
Jak nawadniać się w czasie upałów? Picie samej wody jest dobre, wręcz konieczne (przecież mnóstwo uchodzi przez skórę), ale organizm nie potrafi jej zatrzymać zbyt długo i niemal wszystko wypoci. Dlatego, jak radził Wojciech Cejrowski przed wyprawą w gorącą i wilgotną dżunglę, do wody należy dodać cokolwiek (np. sok owocowy, cytrynę, oranżadę w proszku), by wymusić trawienie, a więc i zatrzymanie wody w organizmie na dłużej.
Co jeść, by zatrzymać/uzupełnić sole mineralne w organizmie? Doskonałym zestawem izotonicznym jest zjedzenie posolonego (do smaku) pomidora i popicie go dwiema szklankami wody.
Co zjeść, gdy nie chce się jeść w takie upały, ale coś przecież trzeba? Wszelkie soczyste owoce (ach, marzę o arbuzie), albo np. mizerię z zielonych ogórków.
Ja mizerię robię tak :
- 2 zielone ogórki obrane i starte w plaserki na tarce
- 2 płaskie łyżeczki cukru
- pieprz
- koperek (niekoniecznie)
- mleko wg uznania (ja lubię dużo)
- trochę słodkiej śmietanki (niekoniecznie)
Wczoraj właśnie miseczkę owej mizerii zjadłam w ramach obiadu i zupełnie się nasyciłam. Zwłaszcza, że na podwieczorek (przypadkiem) były niezrównane o każdej porze dnia i nocy, niezależnie od pogody, biometu i siły wiatru - rogaliki drożdżowe :-).
Zielone ogórki, mimo, że posiadają znikome wartości odżywcze, są cenione za to, że wspaniale orzeźwiają, zaspokajają pragnienie, a także... odchudzają. Przyczyniają się do szybszego spalania i usuwania nadmiaru wody z organizmu (opuchlizny!), dzięki czemu spada waga ciała. Przyśpieszają wydalanie kwasu moczowego zatruwającego organizm. Zaaplikowane zewnętrznie wybielają cerę, wygładzają zmarszczki, ściągają rozszerzone pory skóry, łagodzą podrażnienia naskórka, a nawet leczą lekkie oparzenia.
Niestety, zielone ogórki posiadają silnie działający enzym (askorbinazę), który natychmiast unicestwia (utlenia) witaminę C. To z tego powodu nie należy łączyć np. w sałatkach pomidorów (bogatych w tę witaminę) z zielonymi ogórkami. Natomiast właściwym (zdrowym) połączeniem są pomidory i ogórki kiszone (w czasie kiszenia tę witaminę wytwarzają jakieś pożyteczne drobnoustroje).
Mizeria z zielonych ogórków na mleku |
Czy wiesz, że ogórki pochodzą aż z Indii? Przywędrowały do nas przez Bizancjum i Rosję (ok. 450 lat temu) i jest to chyba jedyne warzywo, które nie przybyło do Polski z Zachodu (jak np. włoszczyzna), tylko od nas wywędrowało na Zachód. Ogórki są bardzo niskokaloryczne (100 g to 12-16 kcal), kto może, niech więc zajada się nimi do woli. Ogórki zielone są jednak trudniej strawne niż kiszone (uwaga na delikatne żołądki).
----------------
Ciepłą wodę mi wyłączyli! Na tydzień. To całe siedem dni! A to wodociągi jedne! Konserwować muszą. Dobrze, że sytuacja uległa poprawie i wyłączenia ciepłej wody trwają tylko kilka dni w roku, a nie jak to drzewiej bywało - calusieńki miesiąc. Oj, pamiętam tamte czasy: na balkonie lub w piwnicy każdy trzymał kociołek do grzania wody i łasy był na wszelkie duże gary - w sam raz na miesiąc okrutnej mordęgi. Lodowata woda leciała z kranu, a kurek od ciepłej był jak wyschnięte źródełko - ani kropelki. Jak tu prać, zmywać naczynia i myć się przez cały miesiąc (zwykle lipiec)? Dziś mam pralkę automatyczną oraz Bożenkę do zmywania naczyń (aha, wprowadziła się w idealnym momencie!), zatem brak ciepłej wody niewiele mnie obchodzi. Pozostaje jednak kwestia mycia się. Na co dzień idzie wytrzymać - zwykle podczas ablucji wspominam stare traperskie czasy, znane mi głównie z książek oraz pamiętnych kolonii i obozów - i jest mi nieco raźniej. Kiedy jednak jest tak gorąco, że człowiek jeszcze nic nie zrobi, a już jest spocony, ogarnia mnie mieszanina uczucia zgrozy i ulgi (co by było, gdybym mieszkała w gorętszym klimacie, ale na szczęście mieszkam w umiarkowanym :-) ). Tak czy owak, w takie gorące dni prawdziwą ulgę daje chłodny (ale nie lodowaty!) prysznic, lekkostrawne jedzenie, które bardziej wypełnia żołądek i nawadnia organizm niż dostarcza kalorii, no i woda do picia.
Właśnie wzięłam campingowy prysznic i jestem wniebowzięta. Co prawda akurat nie myłam włosów, za to wykąpałam się w... dwóch litrach ciepłej wody. Daję słowo, to jest możliwe.
Wodę ogrzałam w specjalnie do tego przystosowanych zbiornikach wykorzystując energię słoneczną. Zbiorniki to opróżnione z zawartości i skrzętnie zachowane, a następnie napełnione kranówką, butelki PET :-) . Wystawione na słońce tak się ogrzały, że woda mogłaby poparzyć. Zatem można ją "rozcieńczyć" zimną kranówką wykorzystując trzecią butelkę. Ale zasadnicza sprawa to zakrętka z zaworkiem na butelce, która genialnie sprawdza się podczas takiego prysznicu. To mój patent na racjonalne korzystanie z wody podczas wyjazdu do lasu i grillowania, podróży czy pobytu na campingu. Kiedyś kupiłam wodę butelkowaną z zaworkami, właśnie w celu ich pozyskania (uważam z kolei, że picie z czegoś takiego jest mało higieniczne) i do dziś pieczołowicie przechowuję :-) . Tak więc używając myjki można wstępnie się zamoczyć i namydlić żelem pod prysznic zużywając dobre pół litra wody, a resztę (całe półtora litra!) wykorzystać do spłukania ciała. Boskie!
Prysznic w toalecie publicznej? Prysznic to za duże słowo, ale pewna możliwość odświeżenia się istnieje, o ile znajdują się tam ręczniki jednorazowe. Wiecie dlaczego nie wolno wyrzucać ich do muszli klozetowej? Bo się nie rozpuszczają jak papier toaletowy. Nawet całkowicie zmoczone zachowują kształt i nie rozdzierają się. Wystarczy więc zamoczyć kilka(naście) ręczników, udać się do kabiny, zdjąć z siebie co się da, przetrzeć skórę mokrym ręcznikiem (często zmieniać -pot) i od razu człowiek czuje się jak nowo narodzony, choćby na 30 minut, choćby w 30 procentach. Ale warto! Zużyte ręczniki wyrzuć do kubełka, please.
Wychodząc z domu na dłużej niż pół godziny, zawsze zabieram ze sobą wodę do picia w butelce, nawet zimą. Przy takich upałach to sprawa bezwzględnie konieczna. A moim prostym i bardzo przyjemnym sposobem ochłodzenia rozgrzanych części ciała jest zgrabna plastikowa butelka z atomizerem napełniona wodą: psik, psik (mgiełka) na twarz, ręce i gdzie popadnie i od razu trochę lżej.
128.510
Ale pomysł. Latem na działce mam dostęp do świeżej wody, ale nie ciepłej to teraz dzięki tobie już będę wiedziała co zrobić, jakoś nigdy nie wpadłam na ten pomysł.
OdpowiedzUsuńA mizerię to tylko ze śmietaną jadam i chyba dziś na obiad zrobię, bo mi się zachciało.
Pozdrawiam
Ciesze się, że pomysł się przyda i umili Tobie pobyt na działce (to wspaniałe móc się polać letnią wodą). A co do mizerii - lubię jak ogórki mocno pływają, dlatego wolę tłuste mleko (mniej kaloryczne). Pozdrawiam :-)
UsuńI mi się mizerii zachciało ;] Ciekawe i ta historia o ogórkach, zawsze jakiś dodatek do codziennej wiedzy :)
OdpowiedzUsuńZapraszam , raczkuję ale będzie mi miło ;]
http://wschodnie-zapiski.blogspot.com/
ooo to jest na słodko :)
OdpowiedzUsuńkiedyś to się jadło młode ziemniaczki bez tłuczenia z chłodnikiem z ogóreczków i młodej cebulki
a tu na słodko coś nowego :)
U mnie tylko tak się jadło i je, choć słyszałam, że mizerię robi się też na słono i (ponoć) z olejem. Ja robię właśnie wg tego przepisu, ale mizeria ma delikatny smak - nie czuje się, że jest słodka, tylko pyszna :-). Pozdrawiam
Usuń