Zacznę nietypowo. Przeczesałam internet w poszukiwaniu źródła nominacji Liebster Award - skąd się to wzięło? Nie dowiedziałam się właściwie niczego. Google wyrzuciło od ręki 761 wyników (w 17 setnych sekundy) i na 76. stronie podało komunikat: "Aby pokazać najbardziej trafne wyniki, pominęliśmy kilka pozycji bardzo podobnych do 761 już wyświetlonych. Jeśli chcesz, możesz powtórzyć wyszukiwanie z uwzględnieniem pominiętych wyników". Nie, nie chciałam - wszystkie wyniki spośród czterech milionów trzystu dziewięćdziesięciu tysięcy wyglądają mniej więcej tak: "Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego bloggera ..."
Tak więc i mój blog otrzymał nominację, co przyjęłam z przyjemnością i pewną dozą niepewności, czy podołam zadaniu (jakie pytania? kogo nominować? aż tyle?). Przejrzałam zatem kilkanaście blogów - "przodków", by zobaczyć jakie ścieżki doprowadziły do mojego bloga i, w ogóle, co ja powinnam zrobić z tym miłym "fantem".
Odniosłam wrażenie, że wygląd Nagrody zmieniał się niemal za każdym przejściem, uznałam zatem, że i ja powinnam przygotować nagrodę dla nominowanych przeze mnie blogów.
Odniosłam wrażenie, że wygląd Nagrody zmieniał się niemal za każdym przejściem, uznałam zatem, że i ja powinnam przygotować nagrodę dla nominowanych przeze mnie blogów.