Pogaduszki pietruszki |
Odkrycie naukowców potwierdza, że rośliny potrafią porozumiewać się między sobą, wzajemnie na siebie oddziaływać i, albo "grzecznie" ze sobą współpracują ustępując sobie miejsca, albo ze sobą walczą zagłuszając się i osłabiając wzrost "przeciwnika". Dla tych, którzy mają styczność z hodowaniem różnych roślin (np. w ogródku czy na działce), odkrycie to wydaje się banalne, ponieważ sami przekonali się lub dowiedzieli zawczasu, że jedne rośliny czują się ze sobą dobrze, a inne gatunki trzeba wręcz izolować, bo zniszczą się wzajemnie. I tak dla przykładu, obecność pietruszki lubi por, pomidor i ogórek czy cebula. Natomiast cebula nie znosi sąsiedztwa rzodkiewki fasoli, grochu i kapusty (więcej o upodobaniach warzyw tutaj). Praktyka wykazała bowiem, że jedne rośliny potrafią chronić inne np. odstraszając szkodniki (bazylia odstrasza mączniaka rzekomego od ogórków; przy okazji odstrasza także od nas komary) lub przeciwnie - zniszczą sąsiada (np. kapusta "wykończy" kalarepę). Dzieje się tak dlatego, że każde żywe stworzenie (człowiek, zwierzęta, rośliny) wytwarza własną aurę, którą można zmierzyć, a nawet zobaczyć.
Aura emituje delikatne barwy tęczy, co można zobaczyć na tzw. fotografii Kirliana (rosyjski naukowiec, który w tym celu skonstruował specjalny aparat fotograficzny). Lecz i bez tego wiadomo, że każda roślina miewa inne wymagania dotyczące podłoża, nasłonecznienia i zapotrzebowania na wodę oraz składniki odżywcze. M.in. to powoduje różnego rodzaju wygląd rośliny i jej korzeni. To trochę tak, jakby każdy gatunek miał inny charakter, prawda?
Jak udowodniono komunikację, coś w rodzaju rozmowy między roślinami? Stało się to podczas trzech eksperymentów, do których wybrano dwie rośliny (papryczkę chilli oraz fenkuł włoski, który wydziela do gleby i powietrza związki spowalniające wzrost innych roślin). Wyglądało to tak:
1. doświadczenie - sadzonki chilli zwyczajnie umieszczono w naczyniach ustawionych wokół naczynia, w którym rósł fenkuł włoski
2. doświadczenie - jw., z tym, że fenkuł dodatkowo został zamknięty w szczelnym pojemniku, który blokował przedostawanie się cząsteczek chemicznych w powietrzu i glebie.
3. doświadczenie - jw. z tym, że jeszcze zastosowano izolację dźwiękową fenkułu od sadzonek chilli.
I co się okazało? Papryczki z doświadczenia nr 1 potwierdziły niekorzystne oddziaływanie fenkułu i faktycznie kiepsko rosły. Natomiast te z doświadczenia nr 3, które odcięto, zarówno od substancji chemicznych hamujących wzrost, jak i od dźwięków - rozwijały się nieco szybciej.
I niespodzianka! Zachowanie roślin z doświadczenia nr 2, które odizolowano od związków produkowanych przez fenkuł, ale nie zasłonięto barierą dźwiękoszczelną urosły najszybciej ze wszystkich! Można to tłumaczyć w ten sposób, że sadzonki odbierały informację o obecności fenkułu i "przewidywały", że może on uwolnić substancje spowalniające ich wzrost. Aby się przygotować na ten "chemiczny atak", rosły szybciej. Ponieważ fenkuł był odizolowany chemicznie, ale nie dźwiękowo – Monica Gagliano, badaczka z Uniwersytetu Australii Zachodniej w Crawley uznała, że rośliny musiały się jakoś słyszeć.
Jeśli rośliny się "słyszą", to muszą także wydawać dźwięki, pytanie zatem brzmi: jak je wydają? Otóż, kluczowym elementem jest... woda zaciągana z podłoża przez korzenie. Robią to przy pomocy rurek zwanych ksylemem (znajdują się w korzeniach, łodygach, pniach, a nawet liściach). Cieniuteńkie rurki połączone są ze sobą zastawkami. Im bardziej sucha jest gleba, tym większe ciśnienie powstaje w ksylemie i z większą siłą następuje przeciśnięcie przez zastawkę bąbelków powietrza zassanego wraz z wodą. Głosem roślin są wydające dźwięk bąbelki powietrza przeciskające się przez zastawki ksylemów. "Mowę" roślin (ultradźwięki) zarejestrowały mikrofony służące do podsłuchiwania trzasków w konstrukcjach budowlanych (np. mosty, wieżowce). Co ciekawe, korzenie roślin potrafią nawet... naśladować pewne dźwięki, które im odtwarzano!
To właśnie te powietrzne bąble przemieszczające się w ksylemie można usłyszeć. Mikrofony, które zostały stworzone, aby podsłuchiwać trzaski w konstrukcjach, takich jak mosty i wielkie budynki, są w stanie wychwycić ultradźwięki wydawane przez rośliny. Zatem, rośliny nie tylko reagują na dźwięki, ale i potrafią je wytwarzać. Postawiono także hipotezę, że leśne rośliny mogą komunikować się ze sobą niczym poprzez "internet", wykorzystując.. grzybnię.
W tej sytuacji, rozmawianie z moimi kwiatkami uważam za rzecz zupełnie naturalną, ba, wręcz konieczną. Chociaż? To zależy jakim tonem i w jakim jest się nastroju. Jeśli przekaz jest miły i pozytywny to proszę bardzo, ale jeśli miałyby to być krzyki groźby i mordercze... myśli(!), to lepiej trzymać się z daleka, bo można im zaszkodzić! Swego czasu, gdy rozmówiłam się z bugenwillą i ta wkrótce zaczęła pięknie kwitnąć, daję słowo, byłam stanowcza, ale dobroduszna - dałam jej wybór i ona doskonale to zrozumiała :-) .
Pozytywny stosunek człowieka do rośliny wzmacnia jej aurę i sprawia, że ta lepiej się rozwija. Dlatego właśnie do swoich „podopiecznych” przemawia niejeden ogrodnik. Rośliny magazynują uzyskaną w ten sposób dodatkową energię, co przyczynia się do ich lepszego wzrostu, bujnego kwitnienia i zwiększania sił obronnych przeciwko chorobom. Z kolei wybuchy wściekłości, złość lub krzyk powodują kurczenie się aury roślinnej. Złe emocje człowieka skierowane bezpośrednio przeciwko roślinie sprawiają, że może ona nawet uschnąć. Zdrowe i lubiane rośliny odwdzięczają się przekazując nam część swojej pozytywnej energii. Następuje wówczas wymiana energii pomiędzy aurami roślin i naszą, poprawiając nasze samopoczucie.
Oto kilka przykładów roślin o najbardziej pozytywnych energiach dla człowieka: dracena, bluszcz, paproć, róża, zielistka czy storczyk.
To jeszcze nie wszystko - rośliny posiadają coś w rodzaju węchu - np. nawłoć wyczuwa woń produkowaną przez samca muszki owocówki poszukującego partnerki. Roślina reaguje uruchomieniem swojego chemicznego systemu obronnego i dzięki temu staje się mniej atrakcyjna dla samic muszki owocówki, które mogłyby uszkodzić nawłoć w momencie składania na niej jajeczek, jak również dla innych owadów, np. chrząszczy.
Blisko 50 lat temu amerykański badacz Cleve Backster przeprowadził eksperymenty udowadniające, że że rośliny reagują na nasze myśli i że wszystko co żyje, komunikuje się między sobą. Stwierdził na przykład silną reakcję rośliny już na samą jego myśl, by sięgnąć po zapałkę i podpalić ją. Aby to udowodnić przeprowadził dość drastyczne eksperymenty (uśmiercanie krewetek we wrzątku w obecności trzech roślin), które reagowały czymś, co można byłoby określić wzburzeniem. Rośliny reagowały tak samo za każdym razem podczas uśmiercania krewetki, natomiast zapis na urządzeniu w rodzaju wariografu nie ulegał zmianie, gdy do wrzątku wrzucał martwą krewetkę. Backster stwierdził, że 5-7 sekund po każdym przypadku zabicia zwierzęcia przez przyrząd (chodziło tu też o eliminację własnych emocji badacza), pisak "wariografu" podłączonego do każdej z roślin skakał gwałtownie w górę. Rezultaty tych doświadczeń skłoniły go do wysnucia hipotezy, że żywa komórka, kiedy umiera, przekazuje coś w rodzaju "sygnału śmierci".
Backster odkrył również coś, co nazwał później "percepcją pierwotną", której obecność udało mu się stwierdzić także w odłączonych od organizmu macierzystego świeżych owocach, w koloniach pleśni i drożdży, a także bakterii. Percepcja pierwotna to system zdolności odbierania bodźców ze środowiska, dający się porównać ze percepcją pozazmysłową (np. telepatią czy jasnowidzeniem). Badacz zauważył, że jedna z roślin, z którymi eksperymentował (filodendron) wydaje się szczególnie do niego “przywiązana". Dotykał więc rośliny tylko z największą ostrożnością, a za każdym razem, gdy trzeba ją było poddać jakiemuś eksperymentowi, używał do tego swego asystenta Hensona, który z kolei traktował roślinę bezwzględnie. Filodendron po jakimś czasie zaczął reagować gwałtownie zapisem krzywej psychogalwanicznej, gdy tylko asystent wchodził do pokoju; natomiast gdy w pokoju przebywał Backster lub nawet kiedy było słychać jego głos z przyległego pokoju – wydawał się “odprężony". Szerzej o badaniach Cleve Backster'a przeczytasz tutaj.
Hodowanie roślin doniczkowych bardzo korzystnie oddziałuje na nasze zdrowie, samopoczucie czy wydajność w pracy. Badania wykazały, że obecność kwiatów w miejscu pracy ma większe znaczenie niż okna i że bardziej oddziałuje (pozytywnie, oczywiście) na mężczyzn niż na kobiety. Dzięki roślinom domowym ludzie rzadziej cierpią na dolegliwości związane z suchą skórą czy kaszlem chronicznym. W „zielonych” pomieszczeniach jest aż o 60% mniej zarodników pleśni unoszących się w powietrzu. O eliminacji kurzu i oczyszczaniu powietrza przez rośliny w mieszkaniu już pisałam.
Wierzcie mi, kiedy ujrzałam zagładę Łąki Północnej, czułam silne wibracje, niemal słyszałam ryk bólu i niedowierzania rozrytej ziemi i świeżo ściętych pali, które jeszcze niedawno były drzewami.
77522
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz