Umyj kwiatkom pory. Będzie im łatwiej oddychać |
Z drugiej strony, aż 60 % tego, co składa się na kurz domowy dostaje się do naszych mieszkań poprzez okna, drzwi, otwory wentylacyjne oraz nasze obuwie i okrycia wierzchnie. Reszta to już nasze dzieło: nasz naskórek i włosy, używane chemikalia, drobinki jedzenia, kłaczki i organiczne włókna z ubrań, pościeli i innych tkanin, pył powstały podczas palenia papierosów i gotowania itp.
Co możemy robić, by ograniczyć niekorzystny wpływ tego nienaturalnego środowiska, jakim są zamknięte pomieszczenia, w których ? Po pierwsze sprzątać (usuwać kurz i brud), wietrzyć (wymieniać zużyte powietrze), odpowiednio nawilżać i ujemnie je jonizować oraz... hodować rośliny. Co prawda, rośliny doniczkowe także cierpią z powodu kurzu, gdyż pył zatyka ich pory. Mają jednak znaczący udział w oczyszczaniu domowego powietrza, dlatego dzisiejszy post poświęcam sprawie mycia kwiatów domowych, ale już nie mogę się doczekać, by opowiedzieć także o ich niezwykłych wręcz możliwościach, znaczeniu i zbawiennym wpływie na nasz organizm, z czego na co dzień w ogóle nie zdajemy sobie sprawy.
O, rany!!! Ledwie tknęłam temat oczyszczania powietrza przez rośliny domowe, a natychmiast natrafiłam na tyle ciekawych rzeczy, że MUSZĘ przywołać się do porządku! Dziś chcę napisać tylko o celu i sposobie mycia kwiatów, zrobiłam nawet zdjęcia poglądowe. Ale wspomnę chociaż o tym, że rośliny mają na nasz organizm niesamowicie zbawienny wpływ, dlatego warto je mieć i pielęgnować. W ten oto sposób grzecznie wracam na wytyczoną ścieżkę - no bo na co komu wiedza o np. antyseptycznych właściwościach roślin, jeśli żadna się przy nim nie uchowa?
O podlewaniu krótko - lepiej lekko przesuszyć niż przelać, bo zgniją korzenie i odbije się to również na liściach (zaczną marnieć i żółknąć). Konieczność podlania stwierdza się organoleptycznie - należy wetknąć palec w ziemię doniczki - jeśli wilgotna to nie podlewać, a jeśli sucha to podlać: raz a dobrze. Mimo, że domowe kwiatki "żywią" się wodą (do tego przyda się odpowiednie podłoże i nawóz), to podlewanie jest dla nich pewnym szokiem. Dlatego gorszym rozwiązaniem jest częste podlewanie po troszeczku niż raz na kilka dni w takiej ilości, by nalana w doniczkę woda spłynęła do podstawka i go wypełniła. Jeśli po 15-20 minutach coś jeszcze się ostanie na podstawce (roślinka potrzebuje trochę czasu na zassanie wody, więc po tym czasie woda może zniknąć), wówczas nadmiar należy usunąć. Rośliny o włochatych liściach (np. fiołki) powinno podlewać się od dołu (nalewać na podstawkę), chyba, że potrafimy zrobić to od góry tak, by pod żadnym pozorem nie zmoczyć liści, bo zgniją ze złości. Ja właśnie tak czynię posiłkując się butelką z zaworkiem - wsuwam go pod liście i tuż nad ziemią wyciskam wodę - mam wrażenie, że to moim fiołkom bardziej odpowiada, a ja przynajmniej wiem, kiedy mają sucho. No, to tyle i już przechodzę do sprawy mycia. Informacja, że "rośliny doniczkowe cierpią z powodu kurzu, gdyż pył zatyka ich pory" oraz że nie należy spryskiwać zakurzonych roślin, bo kurz nie zniknie, a przeciwnie - zgęstnieje skłoniła mnie do sprawdzenia jak się sprawy mają.
Kwiatki (niemyte ze 3 miesiące) są, aparacik jest, więc nic nie stoi na przeszkodzie, żeby popstrykać.
Oto zdjęcia liści trzech roślin przed spryskaniem rozpyloną wodą:
Liść draceny przed spryskaniem |
Liść pachiry , ochrzczonej przeze mnie jako Hieronim - przed spryskaniem |
Liść róży chińskiej przed spryskaniem |
No to jak zwykle spryskałam je wodą, święcie przekonana o tym, że moje rośliny wręcz o tym marzą.
Aby nie przedłużać, pominę fotki prezentujące mokre liście i od razu przejdę do prezentacji pt. "Jak wyglądają liście po spryskaniu wodą, kiedy ta już obeschła":
Liść draceny po spryskaniu |
Liść pachiry po spryskaniu |
Liść róży chińskiej po spryskaniu |
Tak więc co było do okazania, to się okazało. Liście wyglądały o tyle gorzej, że kłaczki, które na nich osiadły, wręcz zbiły się w grudki, co szczególnie widać na liściu róży.
Poniżej zbliżenie fragmentu liścia róży chińskiej:
Moją sprawdzoną metodą mycia większych liści (także tych długich i wąskich dracen czy jukk) jest użycie bawełnianej rękawiczki.
Do mycia wielu roślin (o większych lub długich liściach) warto użyć bawełnianej rękawiczki. ma znacznie większą powierzchnię czyszczącą i jest wygodniejsza w użyciu niż np. płatki kosmetyczne. |
Gdzieś wyczytałam, że w ten sprytny sposób można myć żaluzje. Pomysł tak mi się spodobał, że natychmiast przetransponowałam go na mycie kwiatów. Nabieram ok. 3 litrów letniej wody (nie zimnej, bo można się nabawić reumatyzmu!) do wiaderka, zakładam rękawiczkę na jedną rękę i wspomagając się drugą (już bez rękawiczki) przecieram wszystkie liście, poczynając od górnych i od nasady do czubka liścia. Rękawiczka, w porównaniu do np. płatka kosmetycznego czy szmatki ma tę zaletę, że nie trzeba już trzymać jej w ręce, ma znacznie większą powierzchnię czyszczącą i łatwo można ją wypłukać zanurzając rękę w wiadrze. Trzeba jedynie zakasać rękaw, by nie doszło do jego zamoczenia w trakcie pracy. Wodę zmieniam po umyciu 2-3 kwiatów, bo ewidentnie widać, że robi się jakaś mętna.
Obiecałam moim kwiatom, że odtąd częściej będę je myć, zwłaszcza, że kontakt z nimi, dotykanie liści i delikatne ich przecieranie sprawia mi przyjemność. Zwłaszcza, gdy widzę jak każdy umyty liść nabiera blasku; wręcz czuję, że mruczy z zadowolenia jak głaskany kot. Naprawdę, odbieram takie bardzo pozytywne wibracje!
W każdym razie umyte kwiaty czują się znacznie lepiej i na pewno się odwdzięczą.
Na zakończenie jeszcze jedno spostrzeżenie. Jeszcze raz rzuć okiem na którąkolwiek fotografię zakurzonego liścia...
Już?
No, to jeszcze raz powtórzę - ostatni raz myłam kwiaty około trzech miesięcy temu, naprawdę było to dawno - nie pamiętam już kiedy, czas tak szybko leci. A teraz spójrz na swoje meble odkurzane trzy dni temu. Widzisz to? To mniej więcej taka sama warstwa kurzu.
Czy teraz wierzysz w to, że rośliny posiadają właściwość niwelowania kurzu i oczyszczania powietrza?
W pomieszczeniach, w których są rośliny kurzy się znacznie mniej. Potwierdzam.
A co z roślinami o włochatych liściach (np. fiołki)? Te traktuję szczotką-trzpiotką, a one wtedy chichoczą radośnie :-) .
PS. Jeśli temat wydał się Tobie (nie)ciekawy, proszę oceń dzisiejszy post - będzie to dla mnie wskazówka czy opowiedzieć jeszcze o niezwykłych właściwościach roślin.
No, ciekawy temat. A rękawiczka musi być bawełniana? Skąd ją wziąć?
OdpowiedzUsuńJa zawsze używam chusteczek higienicznych - mordęga.
Można kupić bawełniane rękawiczki... robocze. Mogą być z domieszką czegoś co powoduje, że są elastyczne. Wełniana rękawiczka może kłaczyć, a skórzana? Nie próbowałam :-). Pozdrawiam
UsuńNo właśnie! Jakiś czas temu wzięłam się za czyszczenie liści kwiatkom w pracy i byłam przerażona brudem, jakim były obrośnięte! :D Od razu zyskały żywe kolory, a jak się ładnie świeciły! :))
OdpowiedzUsuńNa pewno odetchnęły z ulgą! I z pewnością się odwdzięczą :-)
UsuńBardzo fajny wpis. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń