sobota, 23 lutego 2013

Umyj kwiatkom pory

Umyj kwiatkom pory. Będzie im łatwiej oddychać
Człowiek odizolował się od środowiska naturalnego. Mieszka i pracuje w zamkniętych pomieszczeniach, które chronią go przed zimnem, wiatrem, deszczem czy słońcem. No, proszę, ot tak wymieniłam większość naturalnych oczyszczaczy powietrza! Pisałam już wcześniej, że kurz unoszący się na otwartych przestrzeniach nie jest groźny dla naszego zdrowia. Dlaczego? Bo powietrze krąży w atmosferze, przemieszcza się z wiatrem, jonizuje (ujemnie) przez wyładowania atmosferyczne, oczyszcza dzięki deszczom, mgłom oraz roślinom - jest żywe.
Z drugiej strony, aż 60 % tego, co składa się na kurz domowy dostaje się do naszych mieszkań poprzez okna, drzwi, otwory wentylacyjne oraz nasze obuwie i okrycia wierzchnie. Reszta to już nasze dzieło: nasz naskórek i włosy, używane chemikalia, drobinki jedzenia, kłaczki i organiczne włókna z ubrań, pościeli i innych tkanin, pył powstały podczas palenia papierosów i gotowania itp.
Co możemy robić, by ograniczyć niekorzystny wpływ tego nienaturalnego środowiska, jakim są zamknięte pomieszczenia, w których ? Po pierwsze sprzątać (usuwać kurz i brud), wietrzyć (wymieniać zużyte powietrze), odpowiednio nawilżać i ujemnie je jonizować oraz... hodować rośliny. Co prawda, rośliny doniczkowe także cierpią z powodu kurzu, gdyż pył zatyka ich pory. Mają jednak znaczący udział w oczyszczaniu domowego powietrza, dlatego dzisiejszy post poświęcam sprawie mycia kwiatów domowych, ale już nie mogę się doczekać, by opowiedzieć także o ich niezwykłych wręcz możliwościach, znaczeniu i zbawiennym wpływie na nasz organizm, z czego na co dzień w ogóle nie zdajemy sobie sprawy.

O, rany!!! Ledwie tknęłam temat oczyszczania powietrza przez rośliny domowe, a natychmiast natrafiłam na tyle ciekawych rzeczy, że MUSZĘ przywołać się do porządku! Dziś chcę napisać tylko o celu i sposobie mycia kwiatów, zrobiłam nawet zdjęcia poglądowe. Ale wspomnę chociaż o tym, że rośliny mają na nasz organizm niesamowicie zbawienny wpływ, dlatego warto je mieć i pielęgnować. W ten oto sposób grzecznie wracam na wytyczoną ścieżkę - no bo na co komu wiedza o np. antyseptycznych właściwościach roślin, jeśli żadna się przy nim nie uchowa?
O podlewaniu krótko - lepiej lekko przesuszyć niż przelać, bo zgniją korzenie i odbije się to również na liściach (zaczną marnieć i żółknąć). Konieczność podlania stwierdza się organoleptycznie - należy wetknąć palec w ziemię doniczki - jeśli wilgotna to nie podlewać, a jeśli sucha to podlać: raz a dobrze. Mimo, że domowe kwiatki "żywią" się wodą (do tego przyda się odpowiednie podłoże i nawóz), to podlewanie jest dla nich pewnym szokiem. Dlatego gorszym rozwiązaniem jest częste podlewanie po troszeczku niż raz na kilka dni w takiej ilości, by nalana w doniczkę woda spłynęła do podstawka i go wypełniła. Jeśli po 15-20 minutach coś jeszcze się ostanie na podstawce (roślinka potrzebuje trochę czasu na zassanie wody, więc po tym czasie woda może zniknąć), wówczas nadmiar należy usunąć. Rośliny o włochatych liściach (np. fiołki) powinno podlewać się od dołu (nalewać na podstawkę), chyba, że potrafimy zrobić to od góry tak, by pod żadnym pozorem nie zmoczyć liści, bo zgniją ze złości. Ja właśnie tak czynię posiłkując się butelką z zaworkiem - wsuwam go pod liście i tuż nad ziemią wyciskam wodę - mam wrażenie, że to moim fiołkom bardziej odpowiada, a ja przynajmniej wiem, kiedy mają sucho. No, to tyle i już przechodzę do sprawy mycia. Informacja, że "rośliny doniczkowe cierpią z powodu kurzu, gdyż pył zatyka ich pory" oraz że nie należy spryskiwać zakurzonych roślin, bo kurz nie zniknie, a przeciwnie - zgęstnieje skłoniła mnie do sprawdzenia jak się sprawy mają.

Kwiatki (niemyte ze 3 miesiące) są, aparacik jest, więc nic nie stoi na przeszkodzie, żeby popstrykać.
Oto zdjęcia liści trzech roślin przed spryskaniem rozpyloną wodą:
Liść draceny przed spryskaniem

Liść pachiry , ochrzczonej przeze mnie jako Hieronim - przed spryskaniem

Liść róży chińskiej przed spryskaniem
Zaprawdę, powiadam Wam - tego się nie spodziewałam! Dopiero w powiększeniu (na zdjęciach) ujrzałam ile jest kurzu na moich kwiatkach...
No to jak zwykle spryskałam je wodą, święcie przekonana o tym, że  moje rośliny wręcz o tym marzą.
Aby nie przedłużać, pominę fotki prezentujące mokre liście i od razu przejdę do prezentacji pt. "Jak wyglądają liście po spryskaniu wodą, kiedy ta już obeschła":

Liść draceny po spryskaniu

Liść pachiry po spryskaniu

Liść róży chińskiej po spryskaniu

Tak więc co było do okazania, to się okazało. Liście wyglądały o tyle gorzej, że kłaczki, które na nich osiadły, wręcz zbiły się w grudki, co szczególnie widać na liściu róży.
Poniżej zbliżenie fragmentu liścia róży chińskiej:
Czy dostrzegasz te brązowe "kropki" na liściu?  Moim skromnym zdaniem, są to roztocza kurzu. Sądzę, że właśnie ucinają sobie pogawędkę na temat niedawnej "ulewy".
Jeśli rzeczywiście są to roztocza kurzu, to oznacza, że mogą mieć różne "umaszczenie" -  na innych zdjęciach dostrzegłam ich zarysy w kolorze białawym.
Czyli co? Ano, aby pozbyć się kurzu na roślinach i przynieść im rzeczywistą ulgę, należy kwiaty myć. Można to zrobić pod prysznicem obficie polewając lekko letnią wodą pod niezbyt silnym ciśnieniem - na tyle długo, by kurz rzeczywiście spłynął jak wskutek deszczu. Należy przy tym starać się chronić ziemię przed zalaniem (najlepiej zrobić to, gdy ziemia jest sucha i i tak należałoby podlać roślinę) przechylając lekko kwiat, by woda spływała obok doniczki. Z pewnością należy w ten sposób oczyszczać rośliny o drobnych i delikatnych listkach, których nie sposób umyć innym sposobem.
Moją sprawdzoną metodą mycia większych liści (także tych długich i wąskich dracen czy jukk) jest użycie bawełnianej rękawiczki.


Do mycia wielu roślin (o większych lub długich liściach) warto użyć bawełnianej rękawiczki. ma znacznie większą powierzchnię czyszczącą i jest wygodniejsza w użyciu niż np. płatki kosmetyczne.

Mycie  liści, a nawet łodyg kwiatów przy pomocy rękawiczki. Oczywiście, druga ręka (już bez rękawiczki) też się przyda. Kurz trzeba po prostu zetrzeć lub obficie spłukać pod prysznicem. Skoro rękawiczka jest dobrym sposobem na mycie żaluzji, równie dobrze poradzi sobie z liśćmi kwiatów :-).  Liście z lewej są jeszcze nieumyte.

Gdzieś wyczytałam, że w ten sprytny sposób można myć żaluzje. Pomysł tak mi się spodobał, że natychmiast przetransponowałam go na mycie kwiatów. Nabieram ok. 3 litrów letniej wody (nie zimnej, bo można się nabawić reumatyzmu!) do wiaderka, zakładam rękawiczkę na jedną rękę i wspomagając się drugą (już bez rękawiczki) przecieram wszystkie liście, poczynając od górnych i od nasady do czubka liścia. Rękawiczka, w porównaniu do np. płatka kosmetycznego czy szmatki ma tę zaletę, że nie trzeba już trzymać jej w ręce, ma znacznie większą powierzchnię czyszczącą i łatwo można ją wypłukać zanurzając rękę w wiadrze. Trzeba jedynie zakasać rękaw, by nie doszło do jego zamoczenia w trakcie pracy. Wodę zmieniam po umyciu 2-3 kwiatów, bo ewidentnie widać, że robi się jakaś mętna.
Obiecałam moim kwiatom, że odtąd częściej będę je myć, zwłaszcza, że kontakt z nimi, dotykanie liści i delikatne ich przecieranie sprawia mi przyjemność. Zwłaszcza, gdy widzę jak każdy umyty liść nabiera blasku; wręcz czuję, że mruczy z zadowolenia jak głaskany kot. Naprawdę, odbieram takie bardzo pozytywne wibracje!
W każdym razie umyte kwiaty czują się znacznie lepiej i na pewno się odwdzięczą.
Na zakończenie jeszcze jedno spostrzeżenie. Jeszcze raz rzuć okiem na którąkolwiek fotografię zakurzonego liścia...

Już?


No, to jeszcze raz powtórzę - ostatni raz myłam kwiaty około trzech miesięcy temu, naprawdę było to dawno - nie pamiętam już kiedy, czas tak szybko leci. A teraz spójrz na swoje meble odkurzane trzy dni temu. Widzisz to? To mniej więcej taka sama warstwa kurzu.
Czy teraz wierzysz w to, że rośliny posiadają właściwość niwelowania kurzu i oczyszczania powietrza?
W pomieszczeniach, w których są rośliny kurzy się znacznie mniej. Potwierdzam.

A co z roślinami o włochatych liściach (np. fiołki)? Te traktuję szczotką-trzpiotką, a one wtedy chichoczą radośnie   :-)  .

PS. Jeśli temat wydał się Tobie (nie)ciekawy, proszę oceń dzisiejszy post - będzie to dla mnie wskazówka czy opowiedzieć jeszcze o niezwykłych właściwościach roślin.


kurz na roślinach, jak myć kwiaty, jak umyć liście, spryskiwanie roślin nie myje, zakurzone rośliny mycie, podlewanie roślin doniczkowych

5 komentarzy:

  1. No, ciekawy temat. A rękawiczka musi być bawełniana? Skąd ją wziąć?
    Ja zawsze używam chusteczek higienicznych - mordęga.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Można kupić bawełniane rękawiczki... robocze. Mogą być z domieszką czegoś co powoduje, że są elastyczne. Wełniana rękawiczka może kłaczyć, a skórzana? Nie próbowałam :-). Pozdrawiam

      Usuń
  2. No właśnie! Jakiś czas temu wzięłam się za czyszczenie liści kwiatkom w pracy i byłam przerażona brudem, jakim były obrośnięte! :D Od razu zyskały żywe kolory, a jak się ładnie świeciły! :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno odetchnęły z ulgą! I z pewnością się odwdzięczą :-)

      Usuń
  3. Bardzo fajny wpis. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń