czwartek, 6 czerwca 2013

Rety, zaraz tu będą!



Gwałtu, rety, olaboga! Niespodziewani goście niemal u bram już stoją (a przynajmniej chybko zmierzają) i lada chwila w drzwi zakołaczą, a trzeba ich podjąć godnie, z należną atencją i szykiem. Przecież zaanonsowali się przez umyślnego (20 minut temu. SMS-em lub krótkim telefonem - "Ha, jesteśmy w pobliżu, to przy okazji wpadniemy!"). Wszystko OK., jeśli jest akurat wtorek lub czwartek, gdyż wszyscy krewni, powinowaci i zaprzyjaźnieni znajomi (godni przekroczyć próg naszego domostwa) wiedzą, że w godzinach od 17 do 19 państwo (czyli my) podejmują gości herbatką, kruchymi ciasteczkami, a czasami i domową nalewką.
W tych dniach służba od rana krząta się wymiatając kurze, froteruje podłogi, wyjmuje srebra rodowe, pięknie zastawia stół, zakłada wykrochmalone fartuszki i czepki, układa świeże kwiaty w wazonach i przeciera zastawę z najcieńszej porcelany wyjętą z kredensu. Wszystko po to, by nasze domostwo budziło zachwyt odwiedzających, a wieści o uroczych herbatkach, doskonałych ciasteczkach i nalewkach okraszonych smakowitymi ploteczkami oraz zajmującymi dysputami, rozchodziły się szeroko w towarzyskim światku.
W takie dni pindrzymy się od rana biorąc rozkoszną kąpiel w pianie, przymierzając suknie, wybierając broszkę lub naszyjnik, upinając włosy. Nacieramy się miksturami i wonnościami, wybielamy dłonie, polerujemy paznokcie, podmalowujemy oko, podkreślamy koral ust i, jeśli trzeba, pudrujemy nosek. Godzina szesnasta - jesteśmy gotowe, pełne ekscytacji i wręcz już nie możemy doczekać się gości. Wreszcie będzie się działo coś ciekawego - liczymy na milą pogawędkę o haftach, taftach i nowinkach o znajomych, łakniemy wieści o najmodniejszych fryzurach i tapiurach, a może i emocjonującą partyjkę wista lub chińczyka. Czas się dłuży, została jeszcze godzina oczekiwania, która mija nam jednak na krótkiej drzemce, skontrolowaniu poczynań kucharki, bądź/i besztaniu służby za pajęczynę w rogu pokoju, niewypucowane kieliszki, słowem - nieróbstwo i rozlazłość. Przypominam jednak, że taki scenariusz obowiązuje w dni przyjęć, ale nie dziś!

Bo dziś jest środa i służba ma wolne. Wszyscy (banda niewdzięczników!!) rozeszli się nie wiadomo gdzie i kiedy! No, co najmniej musiało to być wczoraj, bo nieład domowy liczy sobie więcej niż 24 h, a z całą jaskrawością widzimy to w tym momencie. Niestety, ogarniająca nas zgroza wywołuje nagłe wykształcenie się  kryształków lodu w naszym krwiobiegu. Pomstujemy na opieszałość służby, która nie dopilnowała, by ogarniać wszelki nieład zawczasu (zdecydowanie powinni robić to na bieżąco). Uświadamiamy to sobie teraz właśnie, gdy lada chwila, goście (ignoranci, co to nic sobie nie robią z towarzyskich konwenansów przyjętych w naszych sferach) staną na podwórcu i trzeba będzie ich jak nic wpuścić i podjąć należycie, choćby pogawędką przy czarnej kawie (mleka zabrakło, a słone paluszki akurat wyszły). Z koralowych ust niekiedy wydobywa się usprawiedliwiony wulgaryzm jako efekt mieszaniny zaskoczenia, ciężkiego stresu wywołanego stanem otaczającej nas rzeczywistości oraz paraliżującej presji czasu.
Bo co można zdziałać przez kwadrans lub dwa, by zatuszować niesubordynację (służby, oczywiście!) i udaremnić miłym (?? a na pewno wszystkowidzącym) gościom rozgłaszanie nieżyczliwych plotek, że w naszym domu panuje nieład i, wielce prawdopodobnie, stał się on ogniskiem nieuchronnej degeneracji.

Cóż, bierzemy sprawy w swoje ręce i szybko sprzątamy co się da, zwracając uwagę na najistotniejsze szczegóły. W ten sposób uruchamiamy plan "Awaryjne sprzątanie".

  1. Otwórz okna, by wpuścić trochę świeżego powietrza
  2. Otaksuj korytarz okiem osoby wchodzącej do mieszkania - czy jest gdzie odłożyć nakrycie wierzchnie, czy nie potknie się o rozrzucone buty - uwidocznij wieszak i oczyść szlak od drzwi do pokoju, w którym podejmiesz gości (schowaj buty i niepotrzebne kurtki)
  3. Tym samym okiem gościa otaksuj pokój dzienny, zwłaszcza pod kątem czy jest gdzie usiąść. Popraw  poduszki na sofie oraz firanki/zasłonki w oknie. Wynieś lub schowaj zbędne rzeczy. Jeśli się nie da, ułóż przynajmniej w schludniejsze dla oka stosy. Zamknij wszystkie szafki. Odnotuj w pamięci czego wymaga stolik, na którym podasz poczęstunek (wytarcia kurzu, nakrycia?).
  4. Jeśli pokój dzienny jest również Twoją sypialnią, sprzątnij pościel lub chociaż zroluj ją i nakryj (można  i tak). Jeśli sypialnia jest w innym pokoju - zamknij drzwi.
  5. Łazienka - prawdopodobnie goście zechcą umyć ręce. Umyj umywalkę, zetrzyj ślady wody z baterii i kafelków wokół umywalki oraz lustra; sprawdź czy mydło jest na swoim miejscu. Wyjmij świeży ręcznik do rąk. Schowaj zbędne rzeczy, zwłaszcza brudy do prania. Popraw (wytrzep na balkonie) dywanik.
  6. Ubikacja - przetrzyj szczotką muszlę klozetową, sprawdź czy jest papier toaletowy.
  7. Kuchnia - napełnij czajnik wodą, wyjmij (umyj?) szklanki/filiżanki/ kubki, w których podasz kawę lub herbatę, przygotuj talerzyki. Przypomnij sobie czy nie zakamuflowałaś gdzieś ciastek lub czekoladek, czegokolwiek, czym można poczęstować gości, a przynajmniej postawić na stół. Pozostałe brudne naczynia wstaw do zlewu, umyj blat. Wyjmij świeżą ścierkę do naczyń.
  8. Zostało jeszcze trochę do zrobienia - może przetrzeć podłogi (błyskawiczny pogromca kurzu jest nieoceniony!!), ale teraz poświęć chwilkę swojemu wyglądowi. Odświez się nieco - popraw włosy, podmaluj oko i usta (jeśli się malujesz), szybko zdecyduj, czy i w co się przebrać. Użyj wody toaletowej
  9. Jeśli zostało jeszcze trochę czasu, rzuć okiem na widoczne blaty i podłogi - zetrzyj kurz z czego się da w pokoju dziennym, zwłaszcza stolika, przy którym usiądą goście.
  10. Jeśli masz dywany, szybko oceń ile zostało Ci czasu - czy zdążysz skorzystać z odkurzacza (i schować go szybko), czy wystarczy pozbierać kłaczki i większe kłębki kurzu. Jeśli odkurzanie - skorzystaj z końcówki do parkietu - całkiem dobrze poradzi sobie z dywanami, ale też bezkarnie możesz zastosować ją na gołych podłogach - zacznij od korytarza i pokoju dziennego, a jak zdążysz omieć też podłogi w ubikacji i łazience. Jeśli masz odświeżacz powietrza o przyjemnym zapachu, rozpyl go przy wejściu i w pokoju. Ładny zapach sprawia, że wszystko wydaje się bardziej interesujące i pozbawione wad.
Ewentualne zamiatanie kuchni, chowanie kilku umytych naczyń, zostaw sobie na czas przygotowywania kawy lub herbaty, gdy masz święte prawo przebywać (chwilę) w kuchni, nawet gdy goście już są.
I nie zapomnij o ładnym nakryciu stołu czy stolika (i tych ciasteczkach lub czekoladkach), a przede wszystkim o uśmiechu i serdecznym przyjęciu swoich gości. W gruncie rzeczy to najważniejsze elementy  decydujące o tym, czy towarzyskie spotkanie, zaplanowane czy ad hoc, będzie mile zapamiętane, a może i wspominane.

115.280


lista awaryjne sprzątanie, posprzątać szybko, goście zaraz będą sprzątanie, "Awaryjne sprzątanie"

7 komentarzy:

  1. dodałabym tylko jeszcze jedną kwestię: jeśli nie uda ci się uprzątnąć wszystkiego nigdy ale to nigdy nie przepraszaj za bałagan... goście to zapamiętają i jeśli znów cię zaskoczą uznają, że w twoim domu bałagan to norma. to oni postąpili niewłaściwie przychodząc z nie proszoną wizytą, a ty nie siedzisz cały dzień i nie czekasz na ich odwiedziny... masz prawo np prasować czy wieszać pranie w końcu jesteś u siebie. co z tego, że prasowanie czeka od południa na wolną chwilę czy twoją wenę, goście nie muszą widzieć :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo słuszna uwaga! Popieram w całej rozciągłości :-) Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za komentarz

      Usuń
  2. Super opisane z tą służbą i besztaniem :-) Wielki szacun dziewczyno za giętkość języka, jestem twoją fanką!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :-) Cieszę się, jeśli nie przegięłam, ale czasem wena poniesie, to wyrwać się nie mogę. Pozdrawiam

      Usuń
  3. Jestem porzadna osoba i mam czysty dom. Ale zawsze jak wpadala jedna znajoma to mialam istny armagedon w domu..... Przestawialam meble poprzedniego dnia itp. Poprostu pech i wychodze na syfiarza.......

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja najzwyczajniej w świecie nie przyjmuję gości którym się u mnie nie podoba. Rodzina w zasadzie mnie nie odwiedza bo synowie są na miejscu czyli domownicy, siostry, brata nie mam, a starsze pokolenia już nie żyją. Mam kilka koleżanek które mogą mnie odwiedzić kiedy tylko jestem w domu i mają zasadę że odwiedzają mnie a nie lustrują mój dom.W przeciwnym kierunku działa ta sama zasada idę na kawę czy o czymś pogadać z koleżanką a nie po to by oceniać porządek u niej w domu.Wszystkie pracujemy i nie jesteśmy chorobliwymi pedantkami i każda z nas rozumie,że u odwiedzającej koleżanki możemy zastać trwające akurat prasowanie, odkurzanie czy inną wykonywaną czy jeszcze nie zrobioną czynność. Pracowałam kiedyś z osobą która dosłownie po jednym wspólnie przepracowanym dniu wyobrażała sobie że jest najlepsza przyjaciółką, Jeszcze drzwi za sobą nie zamknęłam po powrocie z pracy, a ona już się dobijała bo akurat przejeżdżała obok.Najlepsze ,że potrafiła skrytykować sporo w mieszkaniu które było wysprzątane nawet jak sala operacyjna. Po prostu jej "przyjaźń" polegała na wizytacji i wytykaniu jakiegoś pyłku i krytyce. Mało tego uwielbiała dawać "rady" typu - przestaw sobie ta szafkę tam, ten obrazek jest niemodny,przydało by ci się odmalować ściany bo tapeta nie modna..... Po drugiej niezapowiedzianej wizycie na dodatek obrobiła mi "dupę" w pracy, ze u mnie niemodna tapeta,źle dobrany kolor ścian i takie tam inne według niej niedociągnięcia.Najspokojniej w świecie oświadczyłam jej,że nie zamierzam jej gościć w moim domu, skoro zawsze ma jakieś "ale".Pracujemy razem i nic poza pracą nas nie łączy. Od tej rozmowy jeszcze kilka razy usiłowała wpaść do mnie po drodze z jakąś sprawą, ale została przyjęta przed drzwiami na ganku, a na pytanie czy może wejść odpowiedziałam że jej wizyta nie jest mile widziana w moim domu. Odwiedziny koleżanek czy znajomych powinny nas cieszyć, a nie denerwować że to wizytacja sanepidu. A prawdziwe koleżeństwo polega na tym że akceptujemy siebie takimi jakimi jesteśmy.

    OdpowiedzUsuń