Jaśnie pani, oszczędź |
Przedstawiam przykłady marnotrawstwa, które zdiagnozowałam wokół siebie i zdecydowanie ograniczyłam lub wyeliminowałam, a w nagrodę - równowartość różnicy w rachunkach inkasuję do mojej skarbonki:
Energia elektryczna - oszczędności:
- ładowarka telefonu włączona do prądu, bez względu na to czy ładuję telefon, czy nie - malutko, ale stale, godzina za godziną dzień za dniem zżera prąd; wyłączam z sieci po ładowaniu
- lampki LED - świecąc zużywają kilka Watów, a korzystam z nich tylko od czasu do czasu po kilka godzin. Przy wtyczce mają przetwornicę, która też skubie prąd "na jałowym biegu" (zwróciłam na to uwagę, ponieważ podłączona do prądu jest wyraźnie ciepła!)
- telewizor, monitor na wygaszaczu - zupełnie niepotrzebnie; wyłączam
- czajnik elektryczny - stwierdziłam, że używanie go na co dzień w moim domu jest nieekonomiczne (częste gotowanie pół czajnika wody, gdy potrzeba zaparzyć jedną herbatę). Zarządziłam powrót do gotowania na gazie z wykorzystaniem czajnika lub małego rondelka
- zamrażarka - kiedyś była mi niezbędna, po latach zestarzała się i rozszczelniła. Po likwidacji okazało się, że zżerała ok. 50 zł miesięcznie.
- oświetlenie energooszczędne, obecnie wyraźnie tanieją żarówki LED przy coraz lepszej jakości (mają też dwuletnią gwarancję!), zużywają kilka Watów, można je często w(y)łączać w przeciwieństwie do świetlówek
Gaz - oszczędności:
- robiąc kawę, czy herbatę najpierw przygotowuję filiżankę i wsypuję, co trzeba zanim woda się zagotuje - ze względu na częstotliwość tej czynności uważam, że ma to znaczenie. Dłuższe gotowanie wody o 2 - 3 minuty (kilkanaście razy dziennie w skali rodziny), które potrzebne są na przygotowania zanim zaleję herbatę / kawę wrzątkiem, można łatwo wyeliminować
- gotowanie pod przykryciem (świetne są pokrywki ze szkła hartowanego z zaworkiem!!) - dzięki temu mogę gotować na tycim ogniu, a gotowana potrawa cały czas wrze, ale nie kipi.
Woda - oszczędności:
- prysznic polegający na zmoczeniu ciała i zakręceniu wody, namydleniu się, wyszorowaniu ciała mokrą gąbką / myjką, ponownym uruchomieniu prysznica w celu spłukania - jeśli zrobisz to w zatkanej korkiem wannie zobaczysz, że zużyłaś(eś) 20, max 40 % wody zużywanej do tradycyjnej kąpieli
- po kąpieli nie spuszczaj natychmiast wody, lecz wykorzystaj ją do choćby kilkukrotnego spłukania toalety. Jeśli skorzystasz z niej choćby 10 razy, zaoszczędzisz 30 do 60 litrów (zarówno wody, jak i ścieków!!!). Ja doszłam do takiej wprawy, że roczny rachunek za wodę spadł mi o przynajmniej 200 zł.
- dokręcaj kurki, wymieniaj uszczelki w ciurkających kranach, nie pozwól, by woda po prostu sobie kapała. Nawet jeśli kapie wolno np. w 5 minut uzbierają się dwie łyżeczki (10 ml), zobacz jak to wygląda: w godzinę zmarnujesz 120 ml, w ciągu doby 2,88 litra, w ciągu miesiąca ponad 86 l, w roku ponad tysiąc litrów (wody, ale i ścieków). Przelicz to sobie na pieniądze lub na ilość osób, które wcale nie tak wirtualnie, ratujesz przed śmiercią z pragnienia.
- ręczne zmywanie naczyń - warto je zamoczyć od razu, by łatwiej i szybciej móc je umyć; myć zmywakiem nasączonym porządnym płynem (na razie bez bieżącej wody). Gdy partia naczyń zostanie umyta płynem, dopiero wtedy spłukiwać jak najmniejszą ilością wody (np. opłukuję sztućce, ale na dnie zlewu leżą talerze, które (wstępnie) z tego "korzystają". I tak po kolei. Spokojnie zaoszczędzisz w ten sposób co najmniej kilkanaście litrów dziennie.
Wszystkie drobne grzeszki zaniechania stają się ogromnymi grzeszyskami nabierając gabarytów morza w wyniku pomnożenia ilości rozrzutnych gospodarstw domowych przez dni, miesiące i lata marnowania litrów, watów i metrów sześciennych.
Być może drobne kwoty "uzyskane" z racjonalnego korzystania z mediów nie są dla Ciebie istotne, jeśli chciał(a)byś, by sudańskie dzieci (być może rówieśnicy Twoich?), zamiast taszczenia kanistrów z wodą, "taszczyły" książki do szkoły - pomóż! Przekaż dowolną kwotę na konto Polskiej Akcji Humanitarnej Janiny Ochojskiej. A przynajmniej codziennie kliknij w brzuszek Pajacyka. To nic nie kosztuje. I rozejrzyj się, proszę!
rzeczywiście dużo pieniędzy ucieka bez sensu, a oszczędności zawsze sie przydadzą:) Słyszałam o studencie, który przez misiąc wydał na jedzenie 30 zł (co udokumepntował rachunkami itp) - co prawda też schudł 15 kilo, ale żyje:)
OdpowiedzUsuńNie popieram chudnięcia w takim tempie, zresztą nie tego dotyczy ten post. Ale zachęcam do stosowania racjonalnego odżywiania, o czym zaczęłam pisać w cyklu "Dieta intuicyjna" (kolejne posty będą niedługo publikowane). Pozdrawiam :-)
UsuńUwielbiam Twój blog. Perfekcyjna pani domu w normalnym wydaniu :)
OdpowiedzUsuńO rany, dzięki!! Za dobre słowo. Coś dzisiaj mam doła, tak mało osób tu zagląda, właśnie założyłam nowe konto na Zagraj.pl (nick Anika_IC) z zamiarem przerzucenia się z powrotem na nałogowe scrabblowanie...
OdpowiedzUsuń... ale może jakoś oprę się pokusie :-). Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam.
UsuńNo co Ty! Pisz, pisz, ja lubię tu zaglądać.
UsuńPiszę, piszę. Staram się być zdyscyplinowana. Gram tylko w turniejach :-)
Usuńjak miałam wannę (teraz mam prysznic) to wodę po kąpieli dziecka (ale też można po swoim) używałam do moczenia prania przed praniem. Miało mydło, była lekko ciepła. Zostawiałam na jakiś czas a potem wrzucałam do pralki - wystarczyło zawsze 30-40 stopni w pralce i 45min czas prania by wszystko było wyprane.
OdpowiedzUsuńNo właśnie, świetny pomysł na wstępne pranie :-). Dziękuję i pozdrawiam.
Usuń