sobota, 12 stycznia 2013

To gdzie masz bałagan ??



Istnieją osoby, które uwielbiają (muszą?!!):
  •  sprzątać od A do Z, bo jedynie TO je relaksuje
  •  myć okna, więc robią to co tydzień
  •  prasować, więc prasują wszystko, nawet majtki - na dobry początek dnia
  •  prać, płukać, wykręcać, więc co się da, piorą ręcznie co wieczór
  •  krochmalić, smarować, udrażniać i konserwować - systematycznie, nie rzadziej niż raz w tygodniu
  •  odkurzać, trzepać i wietrzyć, by wytępić wszelkiego mikroba, pozbyć się najdrobniejszego pyłku kurzu, aby mieszkanie było sterylne
  •  myć /szorować/ pastować / froterować podłogi i robią to z poświęceniem, najchętniej na kolanach przy użyciu niewielkiej szmatki (bo dokładniej) 
  •  wycierać każdą kropelkę wody i usuwać każdy pyłek nim zdąży opaść
  •  polerować żeby błyszczało, lśniło lub świeciło
  •  odkładać, układać wg wielkości, wg koloru, pod sznurek, bo to jedynie słuszne
  •  dezynfekować, sterylizować, odkażać
  •  skrobać i szorować do żywego po każdym użyciu,
  •  przestawiać, przesadzać, roztrząsać i ustawiać wszystko i... wszystkich,
słowem - bezustannie wynajdywać robotę. Przyznaję, że trochę... obawiam się takich ludzi. Przypominają mi cyborgów.


Czy się to lubi, czy nie - trzeba sprzątać: odkurzać, myć, czyścić,  przechowywać, wyrzucać, szukać, znajdować i odkładać na miejsce. Czynnościom tym poświęcamy całkiem sporo czasu i wysiłku, musimy wykazać się samodyscypliną i konsekwencją w działaniu, by uzyskać efekt czystości, porządku i należytego zorganizowania... Na dłuższą lub krótszą chwilę przerwy, by potem znów od nowa przystąpić do dzieła.

Jest też wielu takich, którzy nie potrafią pogodzić się z faktem, że raz wykonana praca "pójdzie na marne" i:
  • odkurzone meble znów się zakurzą 
  • wyprasowane rzeczy - pogniotą
  • wyglancowane buty - zabłocą i/lub zakurzą
  • umyta podłoga - ubrudzi
  • wyczyszczone okna - natychmiast ochlapie deszcz itd.,
w związku z tym, odżegnują się od jakiegokolwiek sprzątania, twierdząc z przekonaniem, że przecież to bez sensu, że i bez tego sprawnie funkcjonują, a przeciskanie się pomiędzy zwałami nieuprzątniętych rzeczy, traktują jak czynność fizjologiczną. Pewien problem pojawia się w przypadku wizyty mniej czy bardziej zapowiedzianego gościa lub konieczności natychmiastowej ewakuacji ze swoich pieleszy, po uprzednim zabraniu ze sobą choćby kilku drobiazgów, takich jak: telefon, dokumenty, klucze, ulubiona koszula w kratę oraz wygrany na loterii bilet na koncert czy do kina, ważny tylko dziś... Przyznaję, że nie potrafię polegać na takich ludziach.
Obie postawy uważam za zbyt skrajne i nie do zaakceptowania. Owszem, sama miewałam w życiu wzloty i upadki, przejawiałam symptomy pedantki i totalnej bałaganiary, próbowałam i tak i tak, zbierałam doświadczenia, ćwiczyłam i kombinowałam, szukając złotego środka. Doszłam do wniosku, że najwygodniejszy byłby układ z tą gosposią (ona sprząta, ja wymagam - od niej, nie od siebie), ale cóż, moja gosposia dała nogę na Karaiby... i tyle ją widziałam. Skoro więc ta opcja odpadła, musiałam wypracować sobie takie metody sprzątania, żeby mieć posprzątane i nie dać się zwariować. Na pewnych polach walki odnoszę już sukcesy, na innych wciąż odnoszę porażki. Jednak nie odpuszczam i ciągle  walczę  :-) .
Podobno przeciętna dzienna strata czasu na poszukiwanie właśnie-teraz-potrzebnej-rzeczy wynosi 90 minut (półtorej godziny wyjęte z życiorysu!!). Szukamy kluczy, okularów, dokumentów, biletów, czapek, rękawiczek i innych sztuk odzieży, papierosów, pieniędzy, kart płatniczych, telefonu i mnóstwa innych rzeczy. Gdyby nieco lepiej się zorganizować i odkładać je najpierw na miejsce (oraz sensownie ustalić i zapamiętać/spisać te miejsca), czas, który bezpowrotnie tracimy na durne przetrząsania, można byłoby skrócić do, powiedzmy, akademickiego kwadransa. Jest to pewien sposób na wydłużenie życia, prawda?
Czas ten lepiej wykorzystać na szukanie szczęścia, przyjaciela, drugiej połówki, okazji, ważnej myśli, przyjemności, sensu i radości życia, przeznaczenia, drogi życiowej... Odszukać siebie, dopóki to możliwe.
Można nie znaleźć tych wartości w ciągu kilkudziesięciu minut, na niektóre zwykle potrzeba znacznie więcej czasu, ale uważam, że TO jest ważniejsze. Choć olśnienie i nagły zwrot może nastąpić w każdej chwili, nawet gdy trzymamy w ręce ścierkę :-). Uporządkowana szafa czy mieszkanie nie gwarantują, że będziemy szczęśliwsi. Może tylko łatwiej będzie nam dostrzec więcej lub zdążyć wyjść naprzeciw...

"Jeżeli zabałaganione biurko jest znakiem zabałaganionego umysłu, znakiem czego jest puste biurko?" (Albert Einstein)



Szukam przyjaciela, co mi rękę poda, szukam przyjaciela kiedy przyjdzie bieda.
On mi powie: "Wstań, drogę znam! Weź serce moje, niech zapłonie w ciemną noc"

racjonalne sprzątanie, bałagan posprzątać, jak długo się szuka, zgubione przedmioty, szukam przyjaciela

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz