Tak jak obiecałam, przedstawiam drugi przepis na ciasto i farsz do zrobienia wigilijnych uszek - jest to wersja mojej świekry (pierwszy przepis na uszka robione hurtem podałam tutaj). I co kobitki, dotarło już do Was, że nigdy, ale to nigdy nie miałyście i nie będziecie miały teściowej, jeno świekrę? O niniejszym fakcie donosiłam w poprzednim wpisie (posiadanie teściowej to przywilej Waszych mężów). Ja przyjęłam go z godnością i dość obojętnie: teściowa czy świekra - bez znaczenia; dla mnie to i tak, po prostu, Druga Mama.
Ale już przechodzę do rzeczy.
Przepis na ciasto na uszka lub kulebiaczki (o nich też dzisiaj będzie):
- 90 dag mąki (pół na pół wrocławskiej i krupczatki)
- 3 jaja
- 3 żółtka
- 6-9 łyżek kwaśnej śmietany
- 1,5 łyżeczki proszku do pieczenia
- 30 dag margaryny lub masła
- sól do smaku (ok. pół łyżeczki)
- ewentualnie pół szklanki zimnej wody (dodawać po trochu w razie konieczności!)
Farsz do uszek:
- 2 garści grzybów suszonych i ugotowanych w barszczu
- kilka łyżek ryżu ugotowanego (od 1/2 do 3/4 torebki ryżu)
- sól, pieprz do smaku
- cebula pokrojona i usmażona na złoto
Przygotowanie uszek:
Mąkę przesiać wraz z proszkiem do pieczenia, dodać posiekany (lub utarty na tarce!) tłuszcz, sól, jaja, żółtka i kwaśną śmietanę, jako tako rozmieszać (łyżką). Następnie wyrabiać ciasto (rękami), aż do równomiernego połączenia składników. W razie, gdyby ciasto było naprawdę(!) bardzo gęste, można dodać nieco wody.
Odcinać kawałki ciasta i wałkować dość cienko (jeśli się klei, to podsypywać mąkę pod wałkowane ciasto i/lub nacierać mąką wałek. Kroić (najlepiej radełkiem do pizzy) na kwadraty o bokach ok. 4-5 cm, nadziewać farszem grzybowym.
Schemat robienia uszek przedstawiłam na rysunku :-)
Kulebiaczki, czyli pierogi z kapustą smażone
Kulebiaczki jakie dane było mi poznać i pokochać to pierogi nadziane farszem z kapusty włoskiej, gotowanych jaj i pieczarek. Wielkość normalnego pieroga, ot, na dwa kęsy. Można się nimi zajadać bez niczego lub popijać barszczem, rosołem czy zupą grzybową - wg uznania. Ich wadą jest to, że po napełnieniu nimi salaterek (po brzegi) mają tendencję do szybkiej utraty objętości - na stół trafia salaterka o zdecydowanie mniejszej zawartości . Za to zawsze jest pewien problem z tym, komu przypadnie w udziale zaniesienie salaterki na stół (nadmiar uczynnych pomocników). Przeprowadzone postępowanie wyjaśniające wykazało, że na przestrzeni dosłownie kilku metrów - między blatem kuchennym a stołem świątecznym, dochodzi do unicestwienia znaczącej ilości kulebiaczków. Uczynni pomocnicy stali się głównymi podejrzanymi w sprawie, tym bardziej, że za każdym razem stawiając miskę na stole wykazują zastanawiającą małomówność, jakby nabrali wody w usta. Podejrzenia budzi jednak dyskretne kłapanie szczęką, świadczące o przeżuwaniu. Prawda jest taka, że uczynność też ma swoją cenę. Wiem coś o tym.
Nawet jeśli zaintrygował Cię powyższy wstęp, nie bierz się za przygotowywanie kulebiaczków jeśli nie masz do dyspozycji urządzenia do rozdrabniania (maszynka do mięsa lub blender).
Farsz do kulebiaczków (pierożków smażonych):
- 1 kg kapusty włoskiej
- 70 dag pieczarek
- 1 cebula
- 3 jajka ugotowane na twardo
- 1 jajo surowe
- sól, pieprz
- kapustę włoską sparzyć wrzątkiem i wyciąć głąb
- ugotować pod przykryciem w niewielkiej ilości lekko osolonej wody (kapustę można podzielić np. na 4 części)
- odcisnąć z wody jeszcze ciepłą kapustę
- pieczarki pokroić i usmażyć wraz z krojoną cebulą, przyprawić do smaku na niewielkiej ilości tłuszczu; odparować
- zmielić lub zblendować ugotowaną kapustę i ponownie odcisnąć nadmiar wody
- rozdrobnić jw. pieczarki z cebulą oraz ugotowane na twardo jajka
- wymieszać ze sobą rozdrobnioną i odciśnięta kapustę włoską, pieczarki z cebulą i jajka na twardo; dodać surowe jajo
- sprawdzić smak farszu i ewentualnie doprawić
Ponieważ wyżej wymienione uszka czy kulebiaczki są propozycją na świąteczny stół, rozumiecie chyba, że nie jestem w posiadaniu zdjęć tychże potraw (możliwe, że zdołam je uwiecznić w dniu uroczystym). Wybaczcie zatem, że dłużej nie będę rozwodzić się nad ich walorami smakowymi. W końcu trwa adwent, czyli post - czas umartwiania się i pokuty.
No, ale aż tak nie nagrzeszyłam, żebym musiała cierpieć dłużej niż to konieczne wyobrażając sobie bez końca - i te uszka, i te kulebiaczki... i obejść się smakiem. Biedne moje ślinianki.
Dodane później:
Oto obiecane zdjęcia TYCH uszek. Nie ma ich wiele, gdyż o robieniu zdjęć przypomniało mi się po Wigilii.
Smażone uszka z grzybami ciasta półkruchego |
Smażone uszka z grzybami ciasta półkruchego |
Smażone uszka z grzybami ciasta półkruchego |
365 450
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz