Mieszkam w nieocieplonym bloku, nie mam więc większego wpływu na temperaturę murów, które nawet przy włączonym centralnym ogrzewaniu pozostaną zimne. W części mieszkania mam wymienione okna na plastikowe, które, owszem, są szczelniejsze niż te drewniane, lecz przyznam szczerze, spodziewałam się po nich grubo więcej... ciepła. Jak praktyka wykazała, okno oknem (ważna ilość komór), a solidne osadzenie i uszczelnienie to drugie, a parapet to trzecie. Czyli - jeśli użyto niewłaściwej (nieodpornej na duże różnice temperatur) lub poskąpiono pianki do osadzenia okna, do tego wybrało się parapet z konglomeratu (ładny, nie powiem, ale zaciągający zimno z zewnątrz), to praktycznie wielkiej poprawy się nie odczuje, taka prawda. Co najwyżej wiatr nie gwiżdże w szczelinach :-) . W moim przypadku okna osadzone są prawidłowo, jest więc cieplej, ale parapety i tak są zimne (konglomerat), zwłaszcza w miejscu osadzenia ich pod oknem. Ponieważ siedzę najwyżej metr od okna (i kaloryfera, z którego korzystam sporadycznie, bo suche nagrzane powietrze zdecydowanie mi nie służy), muszę sobie jakoś radzić, prawda? Wymyśliłam więc zaporę przed sączącym się stamtąd przenikliwym zimnem, którą warto zastosować na każdym oknie, jeśli tylko jest to uzasadnione i możliwe.
Ochraniacz na okno - zrolowany koc w pokrowcu. Pokrowiec może być kolorystycznym uzupełnieniem aranżacji wnętrza, jak tutaj lub... |
Pokrowiec na koc izolujący przed zimnem jest niemal niewidoczny (tutaj uszyty z materiału Bomull IKEA) |
Dlaczego tak? Dzięki pokrowcowi koc się nie kurzy/brudzi, rulon cały czas utrzymuje kształt, nawet gdy przyjdzie mi ochota wywietrzyć/przetrzepać go na balkonie (zwykle jednak odkurzam go szczotką-trzpiotką), poza tym, wcale nie widać, że jest to koc, gdyż do uszycia pokrowca wykorzystałam materiały, które kolorystycznie pasują do aranżacji danego wnętrza, zatem uchodzi za jego ozdobę, ot co. Dodatkowo, odpadł mi problem przechowywania koców, grubych frotowych prześcieradeł, czy zasłon balkonowych, latem dających miły cień, o których napiszę w swoim czasie). W efekcie, tylko tym sposobem uzyskałam (zatrzymałam?!) dobrych kilka stopni ciepła więcej!!!
|
Dla równowagi słów parę o zaletach zimna. Minusową temperaturę na dworze wykorzystuję do:
- przechowywania żywności na balkonie bez oglądania się na pojemność lodówki (karton w karton, wyścielony dużymi wytłoczkami na jajka lub tackami styropianowymi jest świetnym "przedłużeniem" lodówki
- rozmrożenia i umycia lodówki bez obawy o stan produktów przechowywanych w zamrażalniku (przez dwie godziny nic się jej nie stanie)
- przewietrzenia, zwłaszcza cięższej i rzadziej używanej odzieży - żaden mól tego nie lubi i w wyniku takiego zamachu zdecydowanie wyciąga kopyta
- cotygodniowego wietrzenia pościeli (w dzień pogodny i bezwietrzny) - w celu przetrzebienia populacji mikrobów gnieżdżących się w zakamarkach.
To tyle. Pozdrawiam ciepło.
A Ty, jak chronisz dom / mieszkanie przed zimnem? Jeśli masz jakiś patent na uszczelnienie (niskim kosztem) okien lub ścian od wewnątrz, albo znasz inne sposoby na zatrzymanie ciepła - napisz, proszę.
Nasz blok jest z cegły, mieszkanie środkowe, okna plastikowe, nie ma podzielników ciepła, koszty ogrzewania liczone są od metra kwadratowego mieszkania, zaoszczędzić się więc nie da. Kaloryfery używamy umiarkowanie XII-I-II, bo dodatkowo całą wystawę okien mamy na południe, jest więc bardzo ciepło. Czasem aż za ciepło. Gdy mieliśmy 60siecio letnie okna drewniane pamiętam, że takie wałki pod okno rzeczywiście bardzo mi pomagały :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję za opinię. Zazdroszczę ciepełka, ja nie mam tak dobrze - mieszkanie szczytowe, a od zachodu potrafi nieźle wiać :-). Pozdrawiam
UsuńA ostatnio nawet myślałam o tym, by takie wałki wykombinować na moje parapety. Niby dom ocieplony, a mam wrażenie, że zimno i tak się przedostaje jakimiś tajemniczymi zakamarkami. Świetny pomysł z tymi kocami.
OdpowiedzUsuńZmierzyłam temperaturę wewnątrz tuż przy oknie - było 10 stopni (na dworze mróz -5 st.). Następnie zmierzyłam temp. za ochraniaczem ustawiając termometr prostopadle do brzegu parapetu - było już 17 stopni. Oczywiście, im bardziej wgłąb pomieszczenia to temperatura rośnie, ale jak siedzi się blisko okna, to naprawdę wyraźnie "ciągnie" zimno. Ale dzięki tym ochraniaczom jest zdecydowanie cieplej:-).
UsuńA jeśli wieje od drzwi wejściowych? Jak powiesić coś bez zbędnego uszkodzenia framug?
OdpowiedzUsuńJeśli tylko jest miejsce to po obu stronach framugi umocowałabym kołki, na których można zawiesić krótki karnisz (chyba są jeszcze w IKEA za 4 zł!!), do tego kółka z żabkami za 8 zł i powiesić jakąś tkaninę lub lekki koc?
UsuńPozdrawiam
Witam
OdpowiedzUsuńW końcu mam chwilę czasu aby podziękować za bardzo dobry pomysł. Pomimo że posiadam kilkuletnie mieszkanie to od początku w sypialni jakoś tak chłodem wiało od okna (oszczędność developera?). Dlatego co zimę układam na parapecie puchaty koc który powstrzymuje wchodzące zimno. Po przeczytaniu Twojego bloga postanowiłam również uszyć taki pokrowiec. Wyszło bardzo fajnie - okno otulone i na sam widok puchatego wałeczka robi się cieplej na duszy :) W wolnej chwili zrobiłam takie pokrowce na wszystkie okna w domu - super wygląda oraz zrobiło się bardzo przytulnie. W dodatku mam trochę luzu w szafie - wszystkie koce i ręczniki plażowe zostały wykorzystane. Pozdrawiam.
Dziękuję ! No właśnie! To jest to - nie dość, że cieplej, to można przezimować koce i ręczniki na parapecie! Mól ich nie ruszy :-)
Usuń